piątek, 22 czerwca 2012

Rozdział 10


- Halo! Ogarnijcie się! - Wydarł sie Horan spoglądając na nas błagalnym wzrokiem.
Wiedziałam, że muszę zapanować nad sytuacją, bo nie poznamy tej ślicznotki.
- DZIECIARNIA, SPOKÓJ! - wydarłam się, a wszyscy zamarli.
- No więc to jest...

******************************

- Jestem Patrycja - powiedziała śliczna dziewczyna widząc zakłopotanie swojego towarzysza.
Wszyscy zerwali się jak na komendę i ustawili w równym rządku szczerząc się jak debile.
- Miło Cię poznać. Ja jestem Kat, to jest Adele, Zayn, Louis, Harry i Liam - przepdstawiłam się i kolejno resztę. Domyślam się, że zna chłopaków.
- Tak, wiem. Dużo o was słyszałam - uśmiechnęła się naprawde szczerze. Pasowała do blondaska.
Apropos blondaska - na jego polikach zawitały zdrowe rumieńce. Był naprawde uroczy.
- Może napijesz się czegoś? - spytałam i szturchnęłam Ad porozymiewawczo.
- Z chęcią napiję się herbaty - uśmiechnęła sie i poszła za mną i moją przyjaciółką do kuchni.
Naprawdę jest fajna. Złapałyśmy we trzy wspólny język. Dowiedziałam się, że jest Polką(rzeczywiście polki są śliczne) i że na razie jest tu na wakacjach, ale za miesiąc przeprowadza się do Londynu z Hiszpanii.
Zrobiłyśmy herbatę i galaretki z bitą śmietaną. Niall ucieszył się z takiego dodatku i ulżyło mu gdy widział, że dziewczyna jest zadowolona z towarzystwa.
Później już poszło gładko. Śmiechy, wygłupy i pytania do Patrycji jak to się poznała z naszym glodomorem.
Kiedy już wszyscy zbierali się do domu ja poszłam się umyć. Myslałam, że lokowaty wyszedł z Nimi, ale po wejściu z łazienki do pokoju zobaczyłam, że się mylę.
- Myślałam już, że mnie zostawiłeś i poszedłeś z resztą. - powiedziałam siadając na łóżku gdzie leżał.
- Obiecałem, że coś dokończymy - położył mnie na owe wyżej wymienione łóżko i zaczął całować. Zdjął z siebie koszulkę. Kiedy ja błądziłam dłońmi po jego gorącym, nagim torsie n zjeżdżał z pocałunkami coraz to niżej.
Zdjął ze mnie ręcznik - to była jedyna rzecz jaką miałam na sobie. Przycisnął mnie swoim ciałem do łóżka. Pomiędzy nami nie było najmniejszej szczeliny.
Pieścił każdy skrawek mojego ciała. No tak. Ten to już doświadczony. Ale wiedział jak robić, żeby było dobrze. Zaplotłam swoje palce w jego zacne loczki, a On pozbył się reszty swojego ubrania.
Spojrzał mi prosto w oczy. Widziałam te jego iskierki. Widziałam w jaki sposób widzi mnie. Obdarzył mnie jeszcze wielkim uśmiechem z tymi dołeczkami i się zaczęło.
Było bardzo przyjemnie. Po wszystkim zasnęła na jego nagim torsie nie majac siły na założenie choć bielizny. Byłam wykończona.

------||--------

Kiedy rano wstałam byłam nadal wtulona w nojego księcia z bajki. Promyki słoneczne przedostające się przez
szybę okienną wesoło tańczyły po jego twarzy i loczkach. Uśmiechnęłam się i przypomniałam wczorajsze zakończenie dnia.
- I z czeko się tak cieszysz? - przyciągnął mnie bliżej siebie nie otwierając oczu i pocałował w czubek głowy.
- Cieszę się, bo jesteś tu ze mną - wtuliłam się w Niego i zaczęłam kreślić kułka na jego klacie.
Spojrzałam na zegarek stojący na szafce nocnej. Była godzina 13. No to troche pospaliśmy. W sumie to się nie dziwię.
- Idę po coś do jedzenia. - powiedziałam, wygramoliłam się z jego objęć i poszłam założyć jego koszulkę i majtki.
Zeszłąm do kuchni. Siedziała tam Ad z kubkiem kawy. Usmiechnęłam się do niej, a ta zrobił złośliwą minkę.
- No nie mogliście troche ciszej? Nie każdy chce słyszeć co wy tam wyrabiacie - powiedziała i wyszczerzyła się w złośliwym uśmieszku.
Rzuciłam w nią bułką i pokazałam język. Wzięłam się za dalsze przygotowania śniadania. Zwykłe pospolite kanapki i kawa.
Kiedy weszłam do pokoju Mr. Curly znowu zasnął. Odstawiłam nasze zacne śniadanko na szafke nocną i wgramoliłm się na Niego zawisając mu nad głową.
- Wstawaj, śniadanie - i pocałowałam go. On tylko przyciągną mnie do siebie i nie chciał puścić.
- Tak możesz mnie budzić codziennie - powiedział i znów zaczął mnie całować. Nie protestowałam, ale mój brzuch dał o sobie znać wydając z siebie dość głośny dżwięk.
- Tak, tak, ale teraz ja chce jeść. - wyplątałam się z jego objęć i położyłam się obok sięgając po kanapki. Jedliśmy i nie mogło obyć się bez wygłupów.
Skończyło się to w połowie wylaną kawą i jedną niedojedzoną kanapką na podłodze. Horan gdyby to zobaczył zabł by nas.
- To co dziś robimy? - spytałam kiedy już zmieniliśmy pościel i posprzątaliśmy po śniadaniu.
- Ja to się stąd nie ruszam - odpowiedział rzucając się na czyściutkie łóżko.
- Rozumiem, że ja też mam zostać?
- Nie, idź sobie - ta ironia w jego głosie. Olałam to i kierowałam się w stronę drzwi. Zdażyłam zrobić pół kroku w stronę drzwi, a już leżałam na łóżku. Jak to możliwe? Zapytajcie ciągnącego mnie na nie Stylesa.
- Ej, ej. Musze nauczyć Cię co to jest ironia - ukazał swoje dołeczki światu (czytajcie mi) i pocałował w szyję.
- Wiem co to. Ale chciałam zobaczyć czy mnie zatrzymasz - powiedziałam zadowolona z siebie nie mam pojęcia czemu.
- Zawsze CIę zatrzymam. Chyba, że już naprawdę dasz mi do zrozumienia, że mnie nie chcesz i będzie Ci lepiej z kimś innym - dokończył smutno. Nie spodziewałam się togo co powie.
- Musiałabym chyba być najgłupsza na świecie, żeby zostawić Cię dla kogoś innego - na potwierdzenie takich banalnych słów pocałowałam go. Od razu się rozpromienił.
- Jak mogłabym Cię zostawić? HALLO! TY JESTEŚ HARRY STYLES! - wstałam z łóżka i zaczełam biegać po całym pokoju krzycząc, że Harry Styles leży u mnie na łóżku.
Ten tylko się śmiał nie mogąc się opanować. kochałam jego głos i śmiech. i w ogóle wszystko. Wiem, zanudzam, ale jak byliście kiedyś tak szczerze zakochani to wiecie o czym mówię.
Kiedy biegłam przy łóżku Hazza złapał mnie i wyniósł mnie drącą się "O MÓJ BOŻE! HARRY STYLES NIESIE MNIE NA SWOICH PIĘKNYCH RĘKACH!" na balkon nadal nie mogąc powstrzymać się od śmiechu.
Kiedy ja już ogarnęłam się i przestałam "fungirlować" wtuliłam się w Niego.
- Widzę, że mam swoją oddaną fankę - przytulił mnie do siebie mocniej.
- No raczej nie inaczej. I to taką fankę number 1! - uśmiechnęłam się najpiękniej jak umialam.
- A tak apropos fanek. Po jutrze gramy koncert.. No więc jedziecie z Nami - zaczął odstawiać jakieś dzikie pląsy. Stałam jak wryta nie wiedząc co zrobić. Zaczęłam się śmiać widząc co ten Styles wyprawia!
- Hahahahahahaha dobra, dobra, tylko nie zrób sobie krzywdy! - zdołałam wykrztusić przez śmiech.
- A co? Martwisz się? - trik brwiami.
- No jasne, że tak głuptasie - pocałowałam go w czubek nosa - co ze sobą zrobią te tłumy fanek jak "ich Loczka" nie będzie po jutrze na scenie? - przy słowie ICH zrobiłam rękoma w powietrzy cudzysłów.
- Dobra, dobra. Mi tam wystarczysz Ty jedna i... - wskazał w pokoju na łóżko.
- O nie mój drogi. Dziś możemy jedynie pooglądać filmy Styles.- pokazałam mu język i skierowałam się w stronę drzwi balkonowych. Mój kochany wariat porwał mnie na ręce i zaczął biegac po całym domu i ogrodzie.
- A to miało służyc czemu? - spytałam kiedy położył mnie na łóżku.
- To miło służyć zdrowiu. Podobno seks to zdrowie. Skoro tego dziś nie będzie musiałem jakoś nadrobić - kiedy skończył to mówić parsknęłam głośnym śmiechem. On tylko zmarszczył brwi.
- Co ja takiego powiedziałem? - spytał i usiadł obrażony na brzegu.
- Nic kochanie - przytuliłam go od tyłu. - to tak z miłości. Teraz choć oglądać film. - pociągnęłam go do tyłu. On wylądował u mnie głową na kolanach. Pochyliłam się nad jego głową wyszeptałąm "Kocham Cię" i pocałowałam.
Więcej sie nie dąsał i włączył film. W jego połowie ten nie wytrzymał i zaczął mnie namiętnie całować. Włożył rękę pod moją bluzkę.
- STYLES. Powiedziałam, że nie dziś - lekko go od siebie odepchnełam, jednak nie za daleko.
- No ale Ty jesteś taka pociągająca. Nie mogę się oprzeć - wyszczerzył swoje ząbki.
- I tak zdabia nie zmienie - powiedziałam przenosząc wzrok na telewizor.
- Czyli ja nie jestem pociągający? - zrobił smutną minkę. Wybuchnęłam gromkim śmiechem. Dobry mi żart. Teraz taki schar: Kto nie jest pociągający? - Harry Styles. Hahahaha. Dobre.
- Nic takiego nie powiedziałam. - pogłaskałam go po loczkach, a ten bezradnie opadł obok mnie na poduszkę.
Całą noc oglądaliśmy filmy. Mój "niepociągający" chlopak usnął pierwszy wtulony we mnie. Ułożyłam się wygodniej na poduszce. Nie mogłam zasnąć.
Godzina 3 nad ranem, a ja jeszcze nie śpię. A co jeśli zraniłam go? Nie no raczej nie. Ale... Koniec! Pocałowałam go w czuprynę i po 15 minutach zasnęłam.

________________________________________________
No więc jest 10 ;D Strasznie dziękuję WAM, że jesteście tu ze mną <3 Po prostu gdyby nie wy nie byłoby tu tego wszystkiego. Wczoraj zrobiłam tc, ale to było takie spontaniczne. Mam teraz do was pytanie. KTO I KIEDY BĘDZIE MÓGŁ WBIĆ NA KOLEJNEGO? Myślę, że chyba po zakończeniu roku będzie następny. Przepraszam za błędy, proszę o komentarze i miłego czytania.
Pozdrawiam Kate xx

poniedziałek, 11 czerwca 2012

Rozdział 9


Nie mam pojęcia skąd u mnie tyle łez. A cały czas powtarzałam sobie, żeby się zbyt nie przyzwyczajać.
Zasnęłam na ramieniu przyjeciela. Miałam dość wszystkiego.

**********************************

Kiedy rano się obudziłam obok mnie leżał ON. Niewiele myśląc zwaliłam go z łóżka. Łzy
stanęły mi w oczach. Ten zaspany tylko powiedział ała i podparł się na łokciu ze zdziwieniem na mnie patrząc.
- A Tobie....
- WYJDŹ! - tylko to zdołałam powiedzieć. No cóż. Tama nie przetrzymała i łzy popłynęły jak wodospad.
Ten wstał i chciał podejść, ale ja się odsunęłam. Naprawdę był zdziwiony. Pewnie nic nie pamięta..
- Skoro Ty nie wyjdziesz ja to zrobię - zerwałam się z łóżka(na szczęście byłam w dresach),
chwyciłam bluze i wyszłam z pokoju. Kiedy zeszłam na dół na nic nie zwracałam uwagi. Wszyscy coś
krzyczeli do mnie ja jednak to olałam, założyłam buty i wyszłam. Kątem oka widziałam, że Harry chciał za mną biec, ale Lou go zatrzymał. Chodziłam tak i płakałam nieogarnięta ani nic jakieś 2,5 godz.
Kiedy dotarłam do parku usiadłam na ławce, podkuliłam nogi i znów zaczął się mój szloch. Ja już nad tym nie panowałam.
- Przepraszam, ale... Coś się stało? - przede mną stał baaardzo przystojny niebieskooki blondyn.
- Nie... Znaczy w sumie tak - wykrztusiłam łapiąc łapczywie powietrze w płuca.
- Może chcesz pogadać? Jestem Max - powiedział uśmiechając się zachecająco. Usiadł obok mnie.
- No dobra... Ty tez miałeś kiedyś tak, że na twojej własnej imprezie w twoim domu ukochana osoba Cie zdradziła na twoich oczach? - wyjątkowo dobitnie powtarzałam przymiotniki.
- No... nie. Ale to chyba musiał być jakis idiota. - powiedział i objął mnie ramieniem. Co prawda znam go dopiero od jakichś 3 minut, ale wtuliłam sie w niego.
- Nawet nie wiesz jak wielki. a tak w ogóle to jestem Bl....Kat - powiedziałam podając mu rękę. On ja delikatnie ucałował. Usmiechnęłam się do Niego.
- Przepraszam Cię musze wyglądać okropnie - zaczęłam się śmiać wycierając policzki.
- Nie no przecież nic się nie stało. I tak jesteś ładna. - uau.. ja wyglądam jak siódme nieszczęście, a On ze jestem ładna. Oczywiście spaliłam buraka.
- Dziękuję. Przepraszam Cię, ale muszę już iść. Pewnie się o mnie martwią. - wstałam i juz chciałam isc. Max złapał mnie za rękę i zatrzymał.
- A może... podałabyś mi swój numer? Może kiedyś jeszcze się spotkamy - śłłodki uśmiech. Nogi mi się lekko ugieły pod tym szczerym uśmiechem.
- No dobrze. - usmiechnęłam się i napisałam mu swój numer na jego telefonie. - To do zobaczenia - pomachałam mu i zaczełam iśc w stronę domu.
Szłam i zastanawiałam się czy ten idiota już o wszystkim wie czy ja będę musiała mu to powiedzieć. Jeśli ja to tego nie przeżyję.
Znów coś w środku mnie ukłuło kiedy o tym pomyślałam. Uświadomiłam sobie jak bardzo go kocham. Jak to teraz będzie?
Weszłam do domu. Już na progu rzuciła się na mnie Adele,
- Jezu dziewczyno gdzie Ty byłaś?! Tak się o Ciebie martwiłam - posłałam jej blady uśmiech, który chyba bardziej wyszedł jak grymas.
Usłyszałam jeszcze głosy przyjaciół i te same pytania. Olałam to i poszłam prosto do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i tempo wpatrywałam się w okno.
Jeszcze słyszałam jakies kłótnie na dole, ale nie zwracałam uwagi czego badź kogo one dotyczą. Siedziałam tak i nic się nie liczyło.
- Można? - usłyszałam cichutkie pukanie do drzwi. Wiedziałam, że to lokowaty. Nie odezwałam się. Pojedyńcza łza spłynęła mi po policzku. Oczywiście ja siedziałam do niego tyłem więc tego nie widział.
- Proszę odezwij się - podszedł do mnie. - Ja nie wiedziałem co robię. Byłem pijany i... - stanał przede mną. Nie podniosłam wzroku tylko gapiłam się bezmyslnie w jego koszulkę.
- prosze nie płacz - zaczał ścierać mi łzy swoimi rękami. Mial je takie ciepłe i delikatne. - wiem, że mnie to nie usprawiedliwia. Ale proszę Cie. Ja naprawde kocham Cię najbardziej na swiecie - spojrzał mi w oczy. Intensywnie myślałam czy mu wybaczyć czy nie.
- To ja juz pójdę - kiedy dochodził do drzwi odwróciłam się.
- Proszę Cię nigdy więcej mi tego nie rób - powiedziałam baardzo cicho. Dziwiłam się, że to usłyszał, bo stanął w drzwiach i patrzył sie na mnie z niedowierzaniem.
Zaczęłam już płakać na dobre. Podszedł do mnie, a ja się w niego wtuliłam jak przestraszone dziecko w swoja rodzicielkę.
- Nigdy więcej - powiedział mi we włosy przyciskając mnie do siebie jeszcze mocniej. Kiedy już w miarę się ogarnełam wpiłam się w jego wargi.
On nie sprzeciwiał się tylko delikatnie i niepewnie odpowiadał na każdy mój pocałunek. W pewnym momencie jego uczucia wyszły na wierzch. Wszystko co robił
srawiało, że przechodziły mnie dreszcze. Jak jeździł mi po karku błonią, jak całował mnie po szyji, jak czułam jego oddech na wsojej skórze.
Wszystko było delikatne, ale i bardzo nasączone silnym uczuciem. Czułam miłość bijąca od jego osoby i w tym momencie uwierzyłam mu. Wiedziałam, że
mówił prawdę. Wjechał swoją ręką pod moją bluzkę, a ustami odnalazł moje usta. Wiedziałam jak to się teraz skończy. I dobrze, bo właśnie tego chciałam.
Już miał zdejmować mi bluzkę biedy do pokoju zapukał Liam. Na szczęście najpierw zapukał. Oboje zakleliśmy pod nosem po czym się zaczęliśmy śmiać.
Nie zmienijąc pozycji, pomijając wyciągniętą juz spod mojej bluzki dłoń Loczka zaprosiliśmy Liama do środka.
- Cześć. Przepraszam, że przeszkadzam, ale obiad już jest - uśmiechna się w drzwiach na widok tego (tak przypuszczałam), że już się pogodziliśmy. Moje przypuszczenia się potwierdziły,
bo kiedy zostawił otwarte drzwi i zbiegł na dół wydarł się "TAAAAK! MAMA I TATA SIĘ POGODZILI!". Nie mogliśmy z Harrym powstrzymać śmiechu. Śmialismy się tak chyba z dobre 10 minut.
Jeszcze zanim wyszliśmy z pokoju ja się ogarnęłam. Zmyłam rozmazany makijaż i uczesałam włosy w koka. Kiedy wyszłam z łazienki, jeszcze Hazza mnie pocałował, powiedział na ucho "dokończymy wieczorem" i zeszliśmy na dół do kuchni.
- I Jak tam gołąbeczki? - zaświergolił złośliwie Zayn. Usiadłam obok Niego i przyjacielsko szturchnełam go w ramię.
- A bardzo dobrze - wyszczerzył się mój chłopak.
- HARRRRRY! JAK MOGŁEŚ MI TO ZNOWU ZROBIĆ?! - zapytał całkiem poważnie załamany Lou. Wybuchłam śmiechem kiedy Harry podbiegł do Niego i rzucił mu się na szyję krzycząc "LOOOOOUIS!, co zaowocowało upadkiem na podłogę.
W moje slady poszła reszta kiedy Hazza zaczął obdarowywać marchewkowatego całusami. LARRY IS REAL! Wyjęłam telefon i zaczęłam to nagrywać. Fani bedą zachwyceni.
- Ej dobra, bo robie się zazdrosna! - nadąsałam się, a Harry podleciał do mnie jak najszybciej i zaczął mnie namiętnie całować.
- Tu się je! - zawołał roześmiany Horan z pełną buzią.
- Ty się tu nie mądrzyj! Kiedy nam w końcu przedstawisz tą dziewczynę? - wykonałam tik brwiami, a blondas spłoną rumieńcami.
- Jaką dziewczynę? - Liam skierował to pytanie do zawstydzonego Nialla.
- No to ja już muszę iść - rzucił szybko i wyszedł nie dokańczając posiłku. To do niego nie podobne.
- Dlaczego ty coś wiesz, a my nie?! - to pytanie skierował do mnie Lou. Ja tylko uśmiechnęłam się z wyższością.
- Bo ja mam od tego ludzi - pokazałam mu język, a ten zaczął mnie ganiać po całym domu. Niestety musiałam przyznać, że jest całkiem szybki. To pewnie przez te marchewki.
Ten marchewkowy potwór zaczął mnie łaskotać! A niech go szlag! Jak by tu go przekonać, żeby przestał? Śmiałam sie w niebogłosy. Przeklęty Tommo! Do głowy wpadł mi pomysł. Nad moją skroną łepetyną zapaliła się żaróweczka.
-Hahahahahaha! Jak... przestaniesz hahahaha to dam... Ci hahaha MARCHEWKAE! - kiedy skończyłam wykrzykiwać ostatnie słowo Boo Bear przestał. Zamarł w bezruchu.
- No dobra. Taka kara wystarczy - podniósł się z ziemi i poszedł na kanape. Cały dzień zszedł nam na wygłupach. Odwalało nam i to równo. Oglądaliśmy też kilka filmów i graliśmy na PS3. Kiedy byliśmy w najmniej ogarniętych pozycjach do domu wbił Horan z jakąś dziewczyną.
Była młodsza i ładna. Bardzo ładna. Drobna i bardzo naturalna. Taka o dziewczyna. Wydawała się bardzo sympatyczna.
- Halo! Ogarnojcie się! - Wydarł sie Horan spoglądając na nas błagalnym wzrokiem. Wiedziałam, że muszę zapanować nad sytuacją, bo nie poznamy tej ślicznotki.
- DZIECIARNIA, SPOKÓJ! - wydarłam się, a wszyscy zamarli.
- No więc to jest...


_______________________________________
No siema, siema! ;D Wiem, długo mnie tu nie było, ale już jestem. Miałam dużo na głowie.
Szkoła, znajomi, problemy rodzinne i załamanie nerwowe... No ale cóż. Różnie to bywa. Jest już rozdział 9! Cieszycie się? ;> Niestety moja działalność na tt jest trochę uboższa, ponieważ nie mam już nawet neta w telefonie -.- więc tu podaje moje gg 4535832. Jestem tam teraz częściej. Już nie mam siły was prosić o komentarze... Ale bardzo mi miło jak jakieś widzę. Życzę miłego i wgl :)
Pozdrawiam Kate xx