poniedziałek, 24 września 2012

Rozdział 14


Na wstępie przepraszam za to, że taki krótki. Jest rozdział 14. Mam zadzieję, że się spodoba i zapraszam do komentowania xx
 Pozdrawiam Kate xx



Czy ja też go kocham? Tak zaprawdę... Nie wiem... Spojrzałam na Niego. Pocałowałam.
- Ja też Cie kocham Haroldzie - uśmiechnęłam się i znów oparłam głowę na jego ramieniu. Tak. kocham go. I to najbardziej. Nigdy się tak nie czułam.

**********************************

Impreza skończyła się około 4 w nocy. Niektórzy zostali na noc, ale większosć mam nadzieję jakoś wróciła do domu. Chciałabym powiedzieć, że wszyscy dobrze się bawili, ale niestety nie mogę. Lou wyglądał jak siedem nieszczęść. Jak wstał miał wielkiego kaca mordercę. Zszedł na dół, wziął tylko butelkę wody, tabletki i tyle go widzieliśmy. Zamknął się w pokoju i nie chciał z nikim rozmawiać.
- Biedny Lou. On na to nie zasłużył. W ogóle nikt na takie coś nie zasługuje.  - przerwałam ciszę panująca po wyjściunaszego "wesołka".
- Nigdy bym się tego nie spodziewała po Eleanor. Myślałam, że jest pożądnął dziewczyną. - Danielle strasznie się przejęła tą sytuacją, ponieważ ona bardzo zaprzyjaźniła się z El. Nikt nie był zadowolony z zaistniałej sytuacji.
Atmosera była strasznie napięta. Nikt nie wiedzalł co mamy robić. Wstałam od stołu i poszłam do pokoju najstarszego z członków zespołu. Delikatnie zapukałam do drzwi, nie chciałam, żeby był sam w takiej chwili. Chyba tego nie usłyszał, więc po prostu bez krępacji weszłam do pokoju.
- Mogę? - kiedy weszłe, ujrzałam chłopkaka siedzącego na łóżku. Siedział ze słuchawkami w uszach i patrzył się w jeden tylko dla Niego widoczny punkt na suficie, a łzy spływały mu po policzkach. On po prostu płakał. Podeszłam do Niego i przytuliłam.
Nic nie zareagował. Siedziałam tak chwilę, ale nie doczekałam się żadnej reakcji. Kiedy już chciałam wtać i wyjść Louis przyciągnął mnie do siebie i przytulił. Odwzajemniłam gest. Trwaliśmy chwile w mocnuym uścisku. W pewnym momencie poczułam jedną rękę Lou, która zjeżdżała w dół, a druga przyciąga mnie do Niego.
Nie wiedziałam o co chodzi i co mam robić. Spanikowana spojrzałam w górę i zobaczyłam twarz szatyna dosłownie kilka milimetrów od mojej.
- Emm.. Louis co Ty do jasnej cholery... - nie dane mi było dokończyć. Zamknął mi usta czułym pocałunkiem jakby czakeł na to od dawna. Taa... Jak zwykle kate i jej błędne interpretacje gestów. Cociaż.. NIE! STOP! Ale w ogóle co ja robię?!
Sybko odepchnęłam Lou od siebie i odeszłam kilka kroków. Spojrzałam na Niego z przerażeniem w oczach, ale On dalej brnął w to. Podszedł do mnie i przyparł mnie do ściany. Nawe6t nie zdążyłam zastanowić się nad tym co On zamierza i jak to powstrzymać. A wiecie co jest w tym najdziwniejsze? Nie wyrywałam się nawet. Naprawdę nie pytajcie mnie dlaczego.
Może.. Może to dlatego, że mu współczułam? Może dlatego, że nie chciałam, żeby bardziej cierpiał? Może coś do Niego... NIE! JA KOCHAM HARREGO! Odepchnęłam go i łzy zaczęły mi lecieć po policzkach. Louis wiedział, że nienawidzę jak ktoś robi coś wbrew mojej woli. A to było zdecydowanie jej wbrew. Może to nie byłoby takie złe, gdybym całowała się z chłopakiem, którego kocham, a nie z jego i moim najlepszym przyjacielem!
Jednak fakt faktem musze się przyznać sama przed sobą. Podobało mi się.. Louis naprwdę dobrze całuje. Kurde, aż nogi mięknął. Ale jednak to nie to samo co z Harrym.. Wtedy te miotające się jak szatan motylki w moim brzuchu, te dreszcze i...
- Przepraszam, ale co to do chuja miało być?! - wydarłam się na Niego. Z jednej strony byłam wściekła, ale z drugiej zaskoczona. Całkiem mile zaskoczona.
- Pojebało Cię do reszty?! Jak mogłeś MU to zrobić?! - jednak nie mogłam pohamowac tej złości, która cały czas wzrastała.
(włącz Shane Harper - Just Friends)
- Ja rozumiem, że zdrada ukochanej boli, ale pomyślałeś jak Harry się poczuje jak się dowie?! Jak ja się teraz czuję?! LOUIS JESTEŚMY PRZYJACIÓŁMI! TYLKO! Nic więcej! - to ostatnie powiedziałam już spokojnie i śmiertelnie poważnie. Marchewa, kiedy tylko usłyszał wzmiankę o Loczku otrzeźwiał. Chyba zrozumiał, że to zaboli go tak samo jak jego boli zdrada Eleanor. A może nawet bardziej, bo jego najlepszy przyjaciel pocałował jego dziewczynę.
- Może... Lepiej będzie... Jak Mu.. Otym nie powiemy?
- Ty chyba na głowę upadłeś albo zmysły postradałeś! Jak Ty Mu tego nie powiesz ja to zrobię. Naważyłeś sobie piwa to teraz musisz je wypić. - warknęłam na Niego wkurzona, nawet na Niego nie zerkając.  Chodziłam w tę i z powrotem myśląc jak załagodzić sytuację. Westchnęłam ciężko i przeniosłam wzrok na winowajcę tego małego zamieszania. Powiem w skrócie i może mało zgodnie z prawdą: wyglądał źle. Nawet bardzo źle. Ból pomieszany z wyrzutami sumienia był wymalowany na jego twarzy, a oczy były puste.
Totalna przepaść - nic. No po prostu serce mi się krajało. W końcu przełamałam się i podeszłam do Niego. Delikatnie usiadłam na łóźku i przytuliłam go. Tak wiem... Najpierw się na Niego wydzieram, ganiam go za to, że mnie pocałował i wgl, a teraz go przytulam - jakaś chora psychicznie, ma rozdwojenie jaźni. Ale pomimo wszystko nie chciałam stracić przyjaciela.
- Posłuchaj Lou. ja nie chciałam na Ciebie tak naskoczyć, ale tak nie może być. Jesteś naprawdę przystojnym, kochanym, wspaniałym, utalentowanym i wgl niesamowitym facetem. Ale ja już mam swojego Loczka, którego NAPRAWDĘ KOCHAM. Serio nie chcę stracić najlepszego przyjaciela.. Na pewno nie tak, nie w taki sposób.. - prowadziłam swój monolog. Chłopak tylko też mnie przytulił i nie przerywał.
- Znajdziesz sobie dziewczynę, która będzie Cię kochać i zaopiekuje się Tobą - posłałam mu uśmiech na pocieszenie, który On odwzajemnił.
- Dziękuję. Naprawdę dziękuję i przepraszam. To był impuls. Chciałem tego, ale nie tak! - tu w tym momencie momentalnie mnie zagiął.
- Czekaj, czekaj. Co? Chciałeś tego? Ale... dlaczego? Bo ja tego nie rozumiem... - spojrzałam mu w oczy. Widziałam, że się zawstydził... Słodziak! Dobra, Kate. Skup się! Kojarz fakty i wysłuchaj tego co ma Ci do powiedzenia.
- No boooo... Od samego początku mi się spodobałaś. Ale po pierwsze: Ty nas nie lubiłaś, A po drugie: miałem dziewczynę...
- A kto powiedział, że teraz Was lubię? - przerwałam mu. W sumie lubię ich, a nawet kocham jak rodzinę. Chciałam tylko zobaczyć jak zareaguje zawsze pewny siebie Tomlinson.
- No, booo Fakt... Racja, nigdy tego nie potwierdziłaś... - zmieszał się trochę i przestał mówić. Pokazałam mu, że już się zamykam i nie będę mu przerywać.
- No i... Kurde no. Troche głupio mi to mówić, bo jakby nie patrzeć jesteś dziewczyną mojego najlepszego przyjaciela, którą pocałowałem - jeszcze bardziej posmutniał - i do tego moją przyjaciółką, ale.. No.. Odkąd przekroczyłaś próg naszego domu coś się zmieniło. Wiem, że to brzmi tandetnie i w ogóle, ale chyba to, że zareagowałaś na nas inaczej niż inne dziewczyny przykuło moją uwagę..
Tak samo z resztą jak Harr'ego. I tu pojawił się problem. Widziałem jak On na Ciebie patrzy nawet wtedy, gdy go odtrącałaś. Gdy odtrącałaś Nas wszystkich. Myślałem, że może jakoś mi przejdzie przez to jak Nas traktujesz, a Ty właśnie w tamtym momencie zmieniłaś swoje podejscie do Nas, co wcale mi sprawy nie ułatwiło. A później byłaś z Harrym... Na z resztą wiesz jak jest dalej... - tak. Nie odezwałam się ani słowem.
To było dla mnie takie zaskoczenie, że nie mogłam z siebie nic wydusić. Bo niby dlaczego dwaj piosenkarze ze sławnego Boysbandu mieliby polecieć na kogoś takiego jak ja? Średniego wzrostu, brzydki rudzielec. Spojrzałam a Niego... Mówił prawdę widziałam to.
- Chodźmy na dół - tylko tyle zdołałam powiedzieć. No bo co miałam zrobić? Rzucić Harr'ego dla jego najlepszego przyjaciela? Nieeee. To by go zabiło, a poza tym.... Harr'ego kocham.Jak chłopaka. Lou też kocham, ale... Jak brata. Wstałam z łóżka i skierowałam się w stronę drzwi. Spojrzałam do tyłu. Lou nie ruszyłs ię z miejsca.
- Idziesz? - wskazałam na drzwi.
- Ja... Ja niemogę. Jak ja mu teraz w oczy pojrzę? Przecież to co zrobiłem jest niebybaczalne.
- Musisz sobie poradzić. Nie moesy siedyie tu cały czas, Oni martwią się o Ciebie - po tych słowach wstał z łóżka i poszedł za mną. Kiedy zeszliśmy na dół wszyscy siedzieli cicho przy stole jedząć śniadanie. Usiadłam koło Hazzy, posyłając mu blady uśmiech. Marchewkowy usiadł jak najdalej od Nas. Było bardzo niezręcznie, Nikt nie chciał się odezwać, żeby nie palnać czegoś głupiego. Minął Nam tak cały dzień. Chłopaki starali się troche rozluźnić i powygłupiać, ale jednak zrezygnowali.
Bez tomlinsona to nie to samo. Siedział i patrzył się na wszystko nieobecnym wzrokiem. W sumie ja też za często nie zabierałam głosu. Zastanawiałam się jak Harry zareaguje na to co ma mu powiedzieć najstarszy. Moje rozmuślanie przerwał Lou.
- Harry, Kate.. Możemy pogadać? - Zatrzymałam się w połowie ruchu. Ciężko przełknełam ślinę i spojrzałam na Niego jak na kompletnego kretyna...
- No.. No jasne. - z osłupienia wyrwał mnie głos mojego chłopaka. Jeszcze chłopkaka. Mam nadzieję, że nie skończy tego związku po tym jak się dowie co się stało pomiędzy mną, a pasiastym... Poszliśmy do pokoju najstarszego. Colernie bałam się co może z tego wyniknać. Niepewnie weszłam do pomieszczenia i usiadłam na łóżku po turecku. Harry cupną obok mnie, a Louis przystawił sobie stołek i usiadł naprzeciwko nas. Nagle moje kapcie stały się nadzwyczaj ciekawe...
- Harry, bo popełniłem okropny bląd, którego możesz i nie wybaczyć - zaczął Tommo.
- Na pewno nie będzie tak źle... Ale może jaśniej? i Po co tu Kate?
- Harry, bo.. Jak Kte rano przyszła.. to.. to ja.. - Tomlinson ciągle się jąkał. Wydaje się taki wygadany, a tu prosze!
- Dobra.. Pocałowałem ją - chwila ciszy. Unikałam ich spojrzenia. Harry puściła moją rękę i wstał. To nie wróży nic dobrego. Zaczął chodzić w tę i z powrotem.
- Ty - wskazał na mnie- i Ty - tym razem wskazał na Tommo - jak mogliście mi to zrobić?!
- Ale Harry! Nie wiem czy słuchałeś, ale to ON MNIE POCAŁOWAŁ! Harry Edwardzie Styles naprawdę myślisz, że mogłebym Ci to zrobić?! JA CIĘ KOCHAM IDIOTO! - zaczełam się drzeć. Ten tylko aię na mnie spojrzał, stał tak przez chwil z nieodgadnionym wyrazem twarzy, po czym wyszedł i trzasnął drzwiami. Najpierw od pokoju, a później wejściowymi. Później usłyszałam już tylko pisk opon.

piątek, 21 września 2012

PRZEPRASZAM!!!!!!!

STRASZNIE WAS PRZEPRASZAM! WIEM, TERAZ CHCECIE MNIE ZABIĆ, UDUSIĆ I TE SPRAWY, ALE JA NAPRAWDĘ PRZEPRASZAM! MAM JUŻ NAPISANY 14 I 15 ROZDZIAŁ(15 W POŁOWIE), ALE MUSZĘ JESZCZE TO PRZEPISAĆ NA KOMPA. CHCIAŁAM WAS NAPRAWDĘ PRZEPROSIĆ, ŻE JESTEM TAK NIESYSTEMATYCZNA, ALE TEŻ NIE MAM MOTYWACJI JEŚLI NIE KOMENTUJECIE. W PONIEDZIAŁEK NOWY ROZDZIAŁ! JUŻ NA 100% BĘDZIE NOWY! WIĘC PROSZĘ O WIĘCEJ KOMENTARZY POD 13 I TO WSZYSTKO Z MOJEJ STRONY.


Kocham i pozdrawiam
Kate xx