wtorek, 14 maja 2013

BARDZO, BARDZO, BARDZO PRZEPRASZAM.

CZEŚĆ. BARDZO CHCIAŁAM WAS PRZEPROSIĆ, ALE OSTATNIO NAPRAWDĘ NIE MAM GŁOWY PISAĆ OPWIADANIA. A Z RESZTĄ I TAK PRZEWIDYWAŁAM DODAĆ JUŻ OSTATNI ROZDZIAŁ.

Wiem, że to opowiadanie było chujowe. Wiem, że czytaliście je, bo Was o to prosiłam. Ale dziękuję bardzo za wszystkie miłe komentarze! <3

To było dla mnie bardzo ważne. Wy, ten blog, to opowiadanie. Ale wszystko się kiedyś kończy. Już za kilka dni będziecie mogli spodziewać się OSTATNIOEGO ROZDZIAŁU z udziałem Harr'ego i Kate.

love you all.
much love.
xoxo Kate

środa, 10 kwietnia 2013

Rozdział 19


Macie nowy rozdział ;3 wyszedł znowu jakiś taki krótki, ale mam nadzieję, że się Wam spodoba.
5 komentarzy = nowy rozdział
bez wyjątku. xx
Miałego czytania,
Kate xx

- Czesć Harry... - powiedziałam łamiącym się głosem.

**********************
Oto przede mną stał Harry Styles we własnej osobie. Ten sam kretyn, którego kochałam i z którym mam przecudowną córeczkę. Ten sam, który w tej chwili wpatrywał się we mnie w wielkim szoku. Jego twarz wyrażała kilka emocji naraz. Zaskoczenie, miłość, ból, żal. Ja również czułam to wszystko. Nie miałam pojęcia co mam zrobić, co mam powiedzieć. Chciałam wszystko jakoś delikatnie przekazać. Jak On mnie znienawidzi to ja nie przeżyję. Staliśmy tak jeszcze chwilę wpatrując się w siebie. Zieleń jego oczu dalej powalała na kolana. To pewne, że nadal byłam w Nim zakochana. Nie mam innego wytłumaczenia. W pewnej chwili, nawet nie zorientowałam się kiedy, chłopka podszedł do mnie i mocno przytulił. O mój boże! Tego właśnie potrzebowałam. Tego mi brakowało. Tylko On już był mi potrzebny. Jestem młoda, głupia i cholernie mocno zakochana w idiocie z loczkami. Już chyba na zawsze. Łzy płynęły mi ciurkiem po policzkach, a ja tylko mocniej wtulałam się w Harr'ego. Ciekawa jestem co On obie teraz myśli... Albo nie... Co On sobie o mnie pomyśli kiedy mu powiem, że jest ojcem..
-Harry.. - zaczęłam lekko odpychając chłopaka od siebie. Bardzo trudno było mi ię do tego zabrać, ale jednak po coś tu przyszłam. - Ja muszę Ci coś powiedzieć... Nie koniecznie będziesz mi za to wdzięczny... A nawet możesz mnie za to znienawidzić...
- Kate przestań...  - na dźwięk jego głosu po moim ciele pojawiła się gęsia skórka. W jego ustach moje imię brzmiało zupełnie inaczej niż w innych. - Nie mógłbym Cię znienawidzić, bo widzisz..
- Harry, ale Ty o niczym nie wiesz! Ty nic nie rozumiesz! - wstałam i zaczęłam chodzić po pokoju. Łzy dalej lały mi się na ubrania. Cały makijaż spływał łagodnie w dół. Razem z moją pewnością siebie. Jej miejsce zajmował coraz wyżej piętrzący się strach. Chłopak wpatrywał się we mnie szeroko otwartymi ze zdziwienia oczami. - Harry bo... Ja ukrywałam coś przed tobą.. - w wózku stojącym w kącie salonu zaczęła budzić się mała Durcy. Podeszłam do wózka i spojrzałam na chłopaka. na początku nie zauważył wózeczka. - A raczej kogoś. - wzięłam dziewczynkę na ręce. Podeszłam do chłopaka i spojrzałam mu w oczy trzymając dziecko na rękach. - Harry, to jest Durcy. Durcy poznaj swojego tatę. - widziałam łzy w jego oczach. Nic się nie odezwał tylko spojrzał na mnie, a później jego wzrok ponownie spoczął na dziewczynce. Nie dało się nie zauważyć bardzo dużego podobieństwa do Harr’ego. Ma jego oczy, włosy i dołeczki. Nikt nie zarzuciłby mi, że to nie jest jego dziecko. Chłopak tylko stał i patrzył się to na mnie to na dziecko. Widać było, że trudno jet mu w to uwierzyć. - Harry.. Ja wiem, że źle zrobiłam.. Ale proszę. Zrozum mnie. Byłam załamana po naszym rozstaniu, a do tego dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Do tego twoje fanki nie dawały mi spokoju przez pierwsze kilka tygodni po rozstaniu... Nie mogłam Ci powiedzieć. Ja nap..
- Mogę ją potrzymać? - cichy szept Harr'ego przerwał mój monolog. Spojrzałam na Niego. Wiedziałam, że nie odrzuci swojego dziecka... Zawsze marzył o dziewczynce. Podałam dziewczynkę jej tacie. Razem wyglądali jak z obrazka. No po prostu na ten widok jeszcze bardziej się rozkleiłam. Chłopak zaczął chodzić po pokoju z nazą córeczką. Mówił coś do Niej, opowiadał i pokazywał różne rzeczy w pokoju. Ja usiadłam na sofie. Nie miałam pojęcia co ze sobą zrobić. Siedziałam tak skulona i patrzyłam na moje dwa największe skarby na świecie. Tylko czy ten już rozumujący skarb będzie mnie jeszcze chciał..
- Kate... Jak mogłaś mi nie powiedzieć o moim dziecku? - w pewnej chwili usłyszałam za sobą jego głos. Nie był oschły, ale słychać było w nim nutę złości. Wpatrywałam się w jakiś punkt na ścianie przed sobą, a loczek stał za mną. Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć.
- Harry co ja mam Ci powiedzieć? Nie chciałam Ci zawracać głowy. Nie chciałam brać Cię na dziecko... Rozstaliśmy się i..
- Ale na miłość boską! To moja córka! Nigdy bym jej nie zostawił, a tak nawet nie wiedziałem, że jestem ojcem! - stanął przede mną i zasłonił mi jakże interesującą mnie w tym momencie ścianę. Kręcąc głową ciągnął dalej - Ja nie zostawiłbym jej. I Ciebie - spojrzał mi w oczy. - Kate to co zrobiłaś... Nadal do końca nie rozumiem..
- Kurwa mać człowieku! Nie wiedziałam co mam robić dobra?! Zostałam sama, do tego w ciąży! Rodzice mieszkają w Newcastle, mają swoje problemy, a ja jestem dorosła. Co miałam zrobić?! Musiałam się oswoić z myślą, że będę matką! - wstałam z kanapy i poszłam w stronę drzwi. Zdezorientowany Harry poszedł za mną razem z maleństwem na rękach. Zaczęłam zakładać kurtkę. - Wiem, że zrobiłam źle, dobra? Zupełnie inaczej to sobie wyobrażałam. Ja wychodzę. Jak chcesz Durcy może zostać. Dziewczyny ją później przyprowadzą do mnie. Wszystko jest w wózku.
- Ale Kate! - Harry chciał złapać mnie za rękę, ale cofnęłam ją.
- Nie Harry. Wiem, że nie powinnam i przepraszam. Córkę możesz widywać kiedy chcesz. Ze mną nie musisz rozmawiać. - Zapięłam do końca suwak i złapałam za klamkę.- Mów mi tylko co z moją córeczką kiedy ją zabierasz. Naprawdę przepraszam. Wiem, że mi tego nie wybaczysz... Do widzenia Harry.. - otworzyłam drzwi i wyszłam.
- Ale ja już Ci wybaczyłem - powiedział chłopak, ale ja już tego nie usłyszałam.

poniedziałek, 18 marca 2013

Rozdział 18

 CZEŚĆ! KARRY COME BACK! Macie tu co prawda niedługi, ale nowy rozdział! Kontynuacja bloga jednak będzie. Mam nadzieję, że się spodoba. Proszę zostawcie po sobie jakiś ślad.. To dla mnie ważne.

MIŁEGO CZYTANIA!
Pozdrawiam - Kate xx

_______________________________________________________

Adele wybuchła. Po prostu zbyt wytraciłam ją z równowagi. - A tą dziewczyną jest...
*****************************
- A tą dziewczyną jest kuzynka Hazzy. Nie zgodził się na pokazywanie z nikim innym!  Ciągle w każdym wywiadzie mówi, że jest singlem. Kate On po prostu cierpi! Po co wy to sobie robicie? - Ad parzyła na mnie również zaszklonymi oczami. Łzy dalej spływały mi po policzkach. Czy to prawda?
- Dziewczyny. Ja... Nie wiem. On mi nigdy nie wybaczy tego, że nie powiedziałam mu o dziecku. To jest niewybaczalne. Ja... nie iwem. Pomóżcie mi. - znów wtuliłam się w Dan. Cała dygotałam. Ale jednak tliła się we mnie nadzieja. Może znów wszystko się ułoży.
- Co mamy zrobić? On nie chce wychodzić z pokoju. -  Ad usiadła po mojej drugiej stronie.
- Alex! Weź ubierz Darcy! - zaczełam wstawać, żeby się ubrać i ogarnąć. - A wy zadzwońcie ode mnie do Styles'a. Jak nie odbierze to zadzwońcie do chłopaków i spytajcie się czy jest w domu. Musimy iść na spacer. - weszłam do swojego pokoju i zaczełam przeglądać swoje ciuchy. Nic się nie nadawało. Powinnam sie przejść na zakupy. Wszystko stare, nie modne i znoszone. Byłam strasznie zdenerwowana co może wyniknąć z tego spotkania. Jeżeli nie będzie chciał mnie wysłuchać? Albo jeżeli mi  nie wybaczy, że nie powiedziałam mu o dziecku? Ja tego nie wytrzymam. Lecz najbardziej obawiam się, że niezaakceptuje naszego dziecka. Ze mną może nie utrzymywać przyjaznych kontaktów, ale niech nie odrzuca durcy. Nie chcę aby jej ojciec ją zostawił. Wyszłyśmy z dziewczynami z domu i zaczęłyśmy kierować się w stronę domu chłopaków. Po drodze nie odezwałam się nawet słowem. Zastanawiałam się jak ja mam mu to powiedzieć. I chłopakom z resztą też. Gdy znalazłyśmy się pod domem obleciał mnie strach.
- Dziewczyny ja nie dam rady! Wracamy do domu! - zaczęłam się wycofywać, ale Ad mnie zatrzymała.
- Kate, teraz nie masz już odwrotu. To twoja szansa, będzie jak będzie, a my zawsze będziemy przy tobie. - wszystkie zrobiłyśmy zbiorowego tulaska. Muszę przyznać, że dodało mi to otuchy. Odetchnęłam głęboko i znów zwróciłam się w stronę domu.
- Raz kozie śmierć. Miejmy nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze. - Dziewczyny beztrosko ruszyły w stronę tak dobrze znanego mi budynku. Jednak teraz wydawał mi się zupełnie obcy. Po chwili wahania podążyłam do drzwi. Kiedy wchodziłam do środka wszyscy już wykczekiwali aż przyjdę. Stanęłam w progu skrępowana.
- Emm. Część wam. - wyjąkalam pod nosem. Zastanawiałams się czy przyjną mnie spowrotem czy będą mi mieli za złe to, ze się od Nich odwróciłam. Jak ja mogłam w Nich zwątpić? W jednej chwili cztery pary męskich, umięśnionych ramion zacisnęły się wokół mnie. Strasznie mnie to wzruszyło, a z resztą kto by się nie wzruszył?! Łzy spływały mi strumieniami, kiedy mocno ściskałam każdego z moich przyjaciół.  Po tej jakże użekającej scenie poszliśmy do salonu. Durcy spała sobie spokojnie w wózku, więc mieliśmy okazję przez chwilę porozmawiac przed tym co mnie czeka.
_ W końcu nas odwiedziłaś! Wiesz jak my się stęskniliśmy?! A co to za maluszek? Co robiłaś przez ten czas co Cię nie było? I gdzie byłaś? - chłopaki rzucali we mnie pytniami jak z karabinu.  Zaczęłam się śmiać i z wolna odpowiadać na ich pytania.  Jak ja mogłam ich zostawić?
- No więc tak... Miaąłm nadzieję, że tęskniliście. Ten maluszek to.. Moja córka. Moja i harr'ego. - zamilkłam na chwilę i przeniosłam wzrok na swoje nogi. - Przez ten czas co mnie nie było zajmowałam się sobą i dzieckiem. A byłam naprawdę niedaleko, bo kilka przecznic dalej. - mówiłambardzo szybko. Nie chcicałam tego powtarzać jeszcze raz, a przejść przez to najszybciej jak się da. Patrzyli to na mnie to na wózek z moją córeczką.
- Chcesz powiedzieć, żę przez ten cały czas, kiedy Cię z nami nie było Ty siedziałaś sama w domu, do tego w ciązy? A później wychowywałaś dziecko? - pierwszy zaczął Liam. - I nic na mnie powiedziałaś? A Harry chociaż wie? - spojrzałam na Daddy'ego.
- Nie Harry nic nie...
- Czego nie wiem? - przerwał mi ten znajomy głos. Momentalnie zastygłam,a po moim  ciele przebiegły ciarki. On wcią tak na mnie działa. Powoli dowróciłam się w stronę drzwi do salonu i zobaczyłam jak wyraz twarzy Harr'ego z zaciekawionej zmienia się na zaskoczoną. W salonie dało wyczuć się narastające napięcie. Kiedy tylko go zobaczyłammiałam ochotę wpaść mu w ramiona i prosić, aby już nigdy mnie nie wypuszczał. Niestety tak łatwo jest. Nie mogę tego zrobić. Siedziałam tak w bezruchu i wpatrywałam się w Jego oczy. Nawet nie zauważyam kiedy całe towarzystwo się zmyło, a my zostaliśmy sami z naszą córeczką. Niepewnie wstałam z kanapy i ponownie spojrzałam na chłopaka.
- Czesć Harry... - powiedziałam łamiącym się głosem.

sobota, 2 marca 2013

Joł czarni bracia! ;3

CZEŚĆ! KARRY POWRACA! JUŻ NIEDŁUGO POJAWI SIĘ NOWY ROZDZIAŁ! JEST W TRAKCIE TWORZENIA I MAM NADZIEJĘ, ŻE BĘDZIE NA TYLE DOBRY, ŻEBY GO OPUBLIKOWAĆ! PROSZĘ POKAŻCIE MI, ŻE ZALEŻY WAM NA TYM, ŻEBYM PISAŁA TEGO BLOGA, A JUŻ NIEDŁUGO POJAWI SIĘ RÓWNIEŻ DRUGIE OPOWIADANIE MOJEJ TWÓRCZOŚCI!
JEŚLI CHCECIE CIĄG DALSZY, BĄDŹ ŻEBYM OLAŁA TEGO BLOGA NAPISZCIE W KOMENTARZACH ;3


POZDRAWIAM 
KATE xx

sobota, 12 stycznia 2013

maybe...

Sorry, ale to już chyba jest koniec. nie mam dla kogo pisać, nikt trgo nie czyta. to bez sensu. Dziękuję tym, co czytali.


This is the end of this story.
Może jeszcze coś się tu pojawi, ale wątpię w to.



Dziękuję Sylvii za świetny nagłówek. Jesteś najlepsza <3 xx

Dziękuję także Przepiórze! Czytałaś do końca bejb <3 xx


Kate xx :(

piątek, 14 grudnia 2012

Rozdział 17


Przepraszam was, ale to już będzie jeden z ostatnich rozdziałów na tym blogu. Jestem bardzo przywiązana do tego bloga, ale nie mam już siły go pisać. I czasu. Może kiedyś jeszcze powrócę do Hazzy i Kate xx A tak wgl, popłakałam się pisząc ten rozdział. Więc mam nadzieję, że będzie pod nim dużo komentarzy <3
Pozdrawiam Kate xx
 

 

Ale co ja na to poradzę? siedziałam tam z nadąsaną miną kolejną wieczność. Kiedy drzwi zaczeły się otwierać zerwałam się na równe nogi i ujarzałam całą zapłakaną Adel.

 

**********************************************************

No więc okazało się, że Adele jest w ciąży. Na szczęście Zayn jest porządnym facetem i nie odtrącił jej. Był przestraszony, ale ją kochał. Wyjechałyśmy z chłopakami w trasę koncertową! Było świetnie! Nawet Adele się dobrze bawiła. Kiedy wróciliśmy znów wszystko się popsuło... Otóż - Adele poroniła. Wszyscy płakaliśmy, a Ona biedactwo popadła w depresję. Nie dziwię jej się. Wspierałam ją na każdy możliwy sposób. Wyszło tak, że Alex i Lou są świetną parą. Prawda? Kate zajebista swatka się kłania. Minęło półtora roku kiedy wszyscy dalej trzymali się razem. Jednak ne wszystko tak dobrze poszło... Harry i ja rozstaliśmy się. Tak, płakałam i nie wychodziłam z pokoju. Chłopaki próbowali mnie ogarnąc, ale nie chciałam nikogo słuchać. Ad wyprowadziła się do chłopców, a ja wyprowadziłam się do mniejszego mieszkania. W tamtym wszystko przypominało mo Jego... Jednak 2 miesiące później, coś się wydarzyło. Okazało się, że jestem w ciąży. Okazało się, że już do końca życia będę miała cząstkę jego(całkiem dużą cząstkę, a nawet wielką cześć) ze sobą. Wszystko ładnie, pięknie, ale ojcem był Harry. Nie mogłam mu tego powiedzieć. Nie chciałam brać go na dziecko. Musiałam sobie sama radzić. W końcu byłam dorosła. O tym wiedziała tylko Ad i Alex. Na nikogo innego nie mogłam liczyć. Znaczy oczywiście jeszcze reszta 1D, ale oni by się zaraz wygadali - szczególnie Lou i Niall. Przez te wszystkie miesiące byłam sama. I było mi z tym dobrze. Mogłam się w ciszy użalać nad sobą. Pracowałam, sprzątałam mieszkanie  i robiłam zakupy. czasem spotykałam się z dziewczynami. Nic nie było tak jak dawniej. ta żywiołowa i zdecydowana kate to już nie ta sama osoba. Gdyby mi ktoś kiedyś powiedział, że zostanę sama z dzieckiem - wyśmiałabym go. Zawsze dażyłam do tego, żeby sie bawić, korzystać i dążyć do zbudowania szcześliwej , kochającej rodziny. Tego jednak nie mogłam zagwarantowac mojemu dziecku. Mogłam dać mu albo jej swoją miłość, troskę i dwie kochające ciocie. Dziadki też przyjęli bardzo pozytywnie wiadomosc o nowym członku rodziny. Z Ann i Gemmą nadal utrzymuje kontakt, ale oczywiście o niczym nie wiedzą. Harry czem pisze i dzwoni, ale ja nie mam odwagi, żeby odebrać albo odpisać. Boję się, że wszystko wygadam i znów popadnę w depresję. Rutyna pozwala zapomnieć mi o Nim, choć co wieczór wracają te wspaniałe chwile z tymi wariatami i ziellonookim loczkiem, a moje serce co noc przeżywa rozpad. Rozpad, który później się łączy, żeby następnego dnia znów mógł nastąpić i to z jeszcze większą tęsknotą i smutkiem. Pomyślicie, że nie mogłam ukryć ciązy przed mediami. Tak - długo nie dały mi spokoju. I nadal jeszcze nad tym pracuję. Ale ciąże ukryłam normalnie. Po prostu dużo nie przytyłam, dużo się ruszałam i chowałam po za dużymi ciuchami. Po 9 miesiącach tego błogosławionego stanu urodziłam dziewczynkę - Durcy. Śliczna blondyneczka z niebiesko-zielonymi oczami i loczkami jak aureolką. I te dołeczki... Podobieństwo do obojga rodziców było uderzające, miażdżące. Nie dałoby się pomylić. Kiedy pielęgniarka podała mi małe zawiniątko, po prostu nie dałam sobie rady. łzy ciekły mi litrami po policzkach, a ja nie mogłam dać sobie spokoju. Tak bardzo malutka przypominała ojca, że nie zapomnę go nigdy. I tak bym nie zapomniała, ale teraz codziennie będę miała przed sobą małego Stylesa w postaci Darcy.

- Kate do jasnej cholery ty musisz mu powiedzieć! On jest jej ojcem, a dziecko potrzebuje ojca! - Darła się na mnie po kolei Danielle, Alex i Dan. Pati akiurat była na zakupach.

- Ale On już sobie znalazł inną. Nie chce by moje dziecko widywało swojego ojca z inną panną! Nie chce, żeby w przyszłości myślało, że może mieć dwie mamy. - tłumaczyła się patrząc pustym wzrokiem na butelkę, którą karmiłam córeczkę.

- Ale zrozum, że harry ma prawo wiedzieć! Zrobi z tym co chce, ale dajmy mu szansę wyboru! Tak nie można! A pamiętaj, że dziecko powinno mieć dwoje rodziców! - Dan uklękła przedemną i zmusiła mnie, żebym na nią spojrzała - Co jej powiesz za kilka lat? Kiedy pójdzie do przeczkola, albo do szkoły... Co jej powiesz kidy spyta się co z jej tatą, bo inne dzieci będą się pytać? Zastanów się nad tym Kate... - w tym momencie znów nie wytrzymałam. Fala żalu i smutku zalała mnie niczym tsunami. Alex wzięłam Darcy, a Dan porwała mnie w ramiona. Wtuliałam się w Nią jak w pluszowego misia, który jako jedyny może mnie os=calic przed potworami spod łóżka.

- Danielle to nie tak! Ja po prostu nie dam... Nie dam rady stanąc przed nim i powiedzieć mu " cześć Styles chciałam Ci powiedzieć, że jakis miesiąc temu urodziłam Ci dziecko. Dokładniej córeczkę". A przez telefon na pewno tego nie załatwię! Co ja mam zrobić? - nie odpowiedziała. Głaskała mnie po włosach i czekała, aż się uspokoję. Kidy łaknie przeszło tylko w chlipanie nosem powiedziała do mnie cicho:

- Dasz sobie radę. Nie taką Kate znałam. Znałam silną i niezależną dziewczynę, która potrafi postawić na swoim.

- Ale ta dziewczyna odeszła. jakies pół roku temu razem z dupkiem Stylesem. Nie rozumiecie? Ja nadal go kocham! Myślicie, że dlaczego nie spotykam się z Nikim? Bo każdeg porównuję do Niego. A On tak po prostu sobie o mnie zapomniał! Jakbym była nikim! Jkaby to co mi mówił kiedy byliśmy razem było niczym! - Aex wyniosła moją córeczkę, która dopiero co zasnęła.

- Kochanie, to nie tak. Ile razy mamy Ci powtarzać? Styles nadal Cię kocha. Co wieczór zamyka się w pokoju i z NIKIM nie chce rozmawiać! Nawt Gemma nie może do niego dotrzeć.

- taaak. Nadal mnie kocha... A co to za jakaś lafirynda, która zawsze pokazuje się z Nim uwieszona na jego boku? No kto? Skoro tak bardzo mnie kocha i nie zapomniał to kim do kurwy ona jest?! A z resztą nadal mam kontakt z Gem i nic mi o tym nie mówiła.

- Bo ją o to prosiłyśmy! Nie rozumiesz?! Wiesz po co Styles ciągle do Ciebie dzwoni?! Wiesz czemu ciągle pisze?! Nie odbierasz od Niego, odcinasz siię od reszty zespołu i nie dajesz sobie niczego wytłumaczyć! Jak mamy Ci w takim razie pomóc?! - Adele wybuchła. Po prostu zbyt wytraciłam ją z równowagi. - A tą dziewczyną jest...

wtorek, 13 listopada 2012

Rozdział 16


Aaaaa! No tak! Boo Bear! Stwierdzialm, że pasują do siebie, więc napisałam do Hazzy, że
będziemy mieli gosćia na kolacji. Tak, zaprosiłam ją do domu One Direction.



***************************

Po drodze strasznie dużo rozmawiałysmy. Dziewczyna nie wiedział gdzie idziemy, bo chciałam jej zrobić niespodziankę. Buzia jej sie nie zamyka! Całkiem jak Horan, no chyba że je. Opowiadała mi o swojej rozinie, o swoich zainteresowaniach i o znajomycyh.
Dowiedziałam się, że jej najlepsza przyjaciółka wyjechała do Hiszpanii i zostawiła ją samą. Co prawda jakoś sobie radziła, ale brakowało jej bliskiej osoby. Nie dziwię jej się. Ja tez tak naprawdę bez Adele nie wytrzymałabym, każdy potrzebuje przyjaciółki.
Ja na szczęście miałam swoją przy sobie, ale Al się tak nie poszczęściło. Chciałam jej zapełnić tę pustkę i poznać z moimi przyjaciółmi, szczególnie, że słyszałam,  że w domu jej się nie układa. Po chwili stanęłyśmy przed wielką willą, a dziewczyna nie mogła się nadziwić.
- Ty tu mieszkasz? - rozejrzała się dookoła - Wow! Ale masz fajnie.
- No powiedzmy, że tu mieszkam. W sumie spędzam tu bardzo dużo czasu - uśmiechnęłam się do Niej i weszłam do domu, a Alex za mną. Była trochę zdezorientowana kiedy usłyszała hałasy dochodzące z salonu.
- HIT ME BAYBE ONE MORE TIMEEEEEE! - Słyszałam jak Nialler "śpiewa". Sądząc po śmiechach reszty musiał i wykonywać jakieś bliżej nieokreślone i nieokiłznane ruchy. Weszłam do salonu i oczywiście śpiewali na karaoke. Szczerze, to myślałam, że Horan raczej wybierze Biebera.
- EEEEEJJJJJJJJJJJJJJ! HALLO! WRÓCIŁAM!!! - zdołałam się przedrzeć przez zawodzenie Horana i Styles szybko do mnie podbigł i przywitał. Co dziwne nie zauważył stojącej za mną dziewczyny, a stała może z pół metra za mną jak nie mniej. No cóż. Alex jednak przykuła uwagę nie kogo innego jak Boo Bear'a.
Cieszył mnie taki obrót sytuacji. Nie zdążyłam nawet się oderwać od stęsknionego lokersa, a Tommo już znajdował się za nami. No tak, przeciez On nie ma najmniejszego problemu z kontaktami domsko-męskimi.
- Jestem Louis William Tomlinson! Ale możesz mi mowić Marchewka - posłał mojej koleżance niezwykle czarujący uśmiech, który nie był przeznaczony nawet dla mnie.
- Alex, ale możesz mi mówić... Alex - zaczęłam się śmiać i wszyscy zwrócili uwagę na naszą czwórkę. Odwróciłam się do tej bandy skretyniałych idiotów i wskazałam na Al.
- Jak już nasza Marchewka się dowiedziała to i wy. To jest Alex. - ledwo zdążyłam skończyć swoją wypowiedź, a te dzikusy rzuciły się na dziewczynę. No tak, oni i ta ich cholerna bezpośredność. Ale i tak ich kocham. No jedynie Harry przywitał się jak człowiek.
Każdy się przedstawił, przytulił nowoprzybyłą, a Lou już się garną, żeby oprowadzić ją po posiadłości. Dziewczyna o mało nie zemdlała. No tak! Zapomniałam! Przecież Ona jest Directionerką! Fucking shit.. No przynajmniej nie zapomni tej chwili przez dłuższy czas.
Uśmiechnęłam się w duchu i usiadłam na kanapie, a obok mnie Hazza i reszta. Lou jak obiecał poszedł odprowadzić Alex po posiadłości. Reszta powróciła do poprzedniego zajęcie. KARAOKE! Lubiłam jak spiewali wszyscy, ale ja nie lubiłam śpiewać przy wszystkich.
- Harry, twoja kolej. Co śpiewasz? - zawołał Zayn. On obsługiwał sprzęt i zapisywał wyniki.
- Hmmm... Jonas Brothers - When You Look Me In The Eyes - zamarłam. Kocham tę piosenkę. Jest stara i wgl już praktycznie nikt Jonasach nie pamięta. Melodia się zaczęła, a Harry nie musial patrzeć na tekst. Znał go na pamięć. Za to patrzył cały czas na mnie. Jezu jego głoś sprawia, że topnieję.
Jest taki głęboki, wyrazisty. I to tylko mój. Teraz w tej chwili spiewał tylko dla mnie. Okej, wszyscy słuchali, ale tę piosenkę kierował do mnie. Tekst był idealny, jeśli chodzi o moje uczucia. Ciekawa jestem czy właśnie myśli to samo. Uśmiechnęłam się do Niego promiennie i posłałam buziaka w powietrzu.
- When you look me in the eyes tell me that you love. Everythings allright andy you right here by my side - śpiewała i śpiewał. Mogłam go słuchać godzinami, a reszta była pod wrażeniem oczywiście wszyscy wiedzą jak Harry śpiewa, ale to było takie... Uczuciowe. Zrobiło mi się cieplej na serduszku. Po skończonej
piosence ukłonił się i dostał nie małe brawa. Ode mnie też. Ale miał też bonus w postaci siarczystego buziaka. Uśmiechnęłam się do Niego i dopiero później zorientowałam co się święci...
- O nie! Ja nie śpiewam. Przecież wy ogłuchniecie! - zaczęłam szukać jakichś wymówek. Na próżno. Wiedziałam, że ich nie przekonam. Są zbyt uparci. Co prawda ja tez jestem, ale ja jedna nie dam im wszystkim rady.
- No już dobra! Tylko co mam zaśpiewać? - zaczełam się zastanawiać nad piosenką. Była wolna to teraz niech będzie jakaś szybsza... Milion piosenek przeszło mi przez glowę, ale zadna nie wydawała mi się dobra.
- Zaśpiewaj Kelly Clarkson - My Life Would Suck Without You - zawołała Alex wchodząc z Lou do pokoju. W sumie czemu nie? Nawet lubię tą piosenkę.
- O! To jest dobre! Śpiewaliśmy to w x-factorze - uśmiechnąl się Duddy. Usmiechnęłam się do Niego i stanęłam przed wielkim ekranem. Pirwsze takty piosenki.. O nie, nie dam rady... Zaczęło się. Otworzyłam usta i zaczęłam spiewać. Moim zdaniem szło mi fatalnie. Patrząc na znajomych chyba myśleli to samo. Siedzieli
z wytrzeszczen, a ja dalej fałszowałam. Po skończonej piosence od razu podleciałam do mojego chłopaka i wtuliłam się w Niego. Prawie spaliłam się ze wstydu. Tak, wiem. Kate się wstydzi?! Nie do pomyślenia! Chłopak przytulił mnie mocno i lekko się zaśmiał. Oczywiście nie uszło mu to płazem, bo dostał ode mnie kuksańca.
- Wow! To było coś! Dlaczego nie mówiłaś, że umiesz śpiewać? - Hazza odsunął mnie od siebie i obdarzył mnie pięknym uśmiechem. CZemu mu nie powiedziałam? Hmm... Może dlatego, że nie umiem?!
- Ale ja nie umiem. I już przestańcie się tak na mnie gapić! - spojrzałam po wszystkich. Każdy jednak przystał na moją prośbę. Nie wiem kurde co mnie naszło, żebym śpiewała im na jakimś durnym karaoke? Obiecałam sobie, że więcej nie zaśpiewam.. Ale fajnie jednak było znowu poczuć to... No właśnie, co? To wszystko. Uczucia,
pasję, czuć że jest coś w czym można się zatracić. Czuć to, że jest się sobą, a nie kimś innym.. Tak, lubiam to. ALe obiecaam sobie i już więcej nie złamię danego sobie słowa. Po mnie karaoke dobiegło końca. Zaczęliy normalnie rozmawiać. Oczywiście w naszym przypadku "normalnie" nie wchodziło w grę. Ciągłe wygłupy i inne takie.
- Chodźmy już na górę - spojrzałam na loczkla. Uśmiechał sie do mnie, a ja go pocałowałam. Trwało to dość długo.
- Chodźmy. - wstał i podał mi rękę, żeby było mi łatwiej. Kiedy już wstałam nie zdążyłam zareagować, a Styles już miał mnie na rękach.
- A nasza młoda parka gdzie się wybiera? - Lou poruszył znacząco brwiami. Rzuciłam w niego poduszką, którą podała mi Alex. Co za złota dziewczyna!
- Idziemy wypróbować sprężyny w materacu, panie - Hazza ukłonił się i wybiegł ze mną z salonu. No tak. Takiej odpowiedzi się nie spodziewałam. Ale ja tam nie protestuje. Tylko nie myślie sobie, że jestem jakaś niewyżyta seksualnie. Nie no co wy! Ta rola jest przydzielona Hazzie. Ale już po prostu nie dało się ukryć tego pożądania pomiędzy nami.
Kiedy ten lamus wszedł ze mną do pokoju delikanie postawił mnie na podłodze. Zaczął mnie całować, na chwile przypierjąc do drzwi, aby zamknąć je na zamek. Miałam lekkie wyrzuty sumienia, że zostawiłam tam Alex. Biedacto musi się z nimi męczyć... Dobra, cofam to. Ona o tym marzyła. Z myśli wyrwała mnie zimna ręka Harr'ego pod moją bluzką.
To mnie otrzeźwiło. Pozwoliłam mu zdjąc moją bluzkę, w między czasie zdejmując jego. Ten chłopak po prostu umie zawrócić w głowie. Ale co ja bym bez Niego zrobiła? Po prostu potrzebowałam go całą sobą. Miałam wrażenie, że jesteśmy dla siebie stworzeni.
Kiedy budziłam się rano Loczka już nie było. Miałam całe łóżko dla siebie, więc się rozwaliłam i miałam zamiar znów zasnąć. Kiedy już przysypiałam Adele wparowała do mnie do pokoju. Myślalam, że ją po prostu uduszę za zakłócanie mojego jakże błogiego snu. No, ale trzeba było wstawać. Uświadomiła mi to słowami:
- Kate! KATEEE! WSTAWQAJ, MAM WIZYTĘ U LEKARZA!               - to podziałało na mnie jak kubeł zimnej wody. No tak. Miałyśmy się dowiedzieć czy Ad z Malikiem spodziewają się dziecka. Powoli ogarniając rzeczywistość wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Moja przyjaciółka latała cała roztrzęsiona po całym domu. w sumie to jej się nie dziwię.
- Gdzie są wszyscy? - zawołałam wychodząc z łazienki. Przypomniałam sobie również, że wczoraj zostawiłam Alex na pastwę chłopaków. O mój boże. Biedna dziewczyna.
- Mieli jakiś wywiad. Wyszli wcześniej, bo Lou uparł się, żeby odwieźć Alex! - krzyczała Ad z kuchni. Jak na kochaną przyjaciółkę przystało zrobiła mi śniadanie i kawę. Taaaak. Kawa to to czego mi trzeba. Po zjedzonym śniadaniu i wypitej kawie posżłyśmy do garażu.
- Zabiję go. - gniewnie wpatrywałam się w puste miejsce. tam powienien stać mój samochód! - Powieszę go za te jego małe jajeczka tak, że nie będziemy musieli dbać o zabespieczenie, bo będzie bezpłodny! - zawołałam i wzięłam kluczyki do samochodu Hazzy. Nie mówię, że był zły, ale moje kochane autko jeździło sobie gdzieś po Londynie. Beze mnie!
- Chyba sama nie wiesz co chcesz zrobić - przyjaciółka zaśmiała się i wgramoliła się na miejsce pasażera w czasie gdy ja otwierałam garaż, żeby wyjechać. Przez całą drogę ani ja ani  Adele się nie odzywałyśmy. Nerwy zżerały nas od środka, a pytania wypełniły każy zakamarek samochodu. Z minuty na minutę roiło ich się coraz więcej.
- świetnie! - jak dojechałyśmy nie było, żadnego wolnego miejsca. No po prostu super. - I gdzie my teraz zaparkujemy?!
- Tam jest miejsce! - Adele wskazała mi wolne miejsce jakieś 5 metrów dalej. Jaka ja jestem ślepa. Zrobiłam wewnętrznego facepalma i ruszyłam naprzód. W momencie kiedy już parkowałam jakiś kretyn wjechał mi w tył samochodu! Nie no jeszcze czego! Wysiadłam cała czerwona ze złości i zwróciłam się w stronę winowajcy.
- Czyś ty oszalał kretynie! Wiesz ile będzie kosztowało lakierowanie tego samochodu?! A co najgorsze ten samochód nie jest mój! Patrz jak jeżdzisz. Kto Ci w ogóle dał prawo jazdy?! Co za ludzie żyją na tym świecie no po prostu masakra! - i wróciłam do samochodu nawet nie patrząc za sprawcą wielkiej rysy i niewielkiego wgnicenia w samochodzie.
- Znajdę go. Mówię Ci znajdę go i pokażę mu jak się kończy rysowanie samochodu Ka... Harr'ego Styles'a znaczy - musiałam się skupić na dalszym parkowaniu, bo byłam nieźle wytrącona z równowagi, a do tego byłam trocę spięta. Bałam się tego co usłyszymy u lekarza... Ale nigdy nie zostawię Ad samej z tym. Cała czerwona z wkurzenia wyskoczyłam z samochodu
i przez przypadek, zapominając o przyjaciółce zamknęłam samochód.
- Kate! KATEEEEEEEEE! - zaczęła drzeć tę jadaczkę i walić w szybę. Zrobiłam facepalma i otworzyłam drzwi. Kiedy już wydostała swój tyłek z auta mogłam je ponownie zamknąć. W ciszy poszłyśmy w stronę budynku. W poczekalni czekałyśmy całe wieki! No myślałam, że zaraz coś rozwalę.. Kiedy już Ad miała wchodzić to zabroniono mi jej towarzyszyć. No super!
Ale co ja na to poradzę? siedziałam tam z nadąsaną miną kolejną wieczność. Kiedy drzwi zaczeły się otwierać zerwałam się na równe nogi i ujrzałam całą zapłakaną Adel.


_____________________________________________
W końcu dodaję rozdział 16 ;D No masakra z tą nauką. W sumie u mnie to krucho i nie wiem jak ja sobie dam w tym roku radę. No więc Kate boryka się z problemami Adele. Niedługo sama będzie musiała sobie poradzić ze swoimi. No więc czytajcie, komentujcie i jakoś sobie radźcie w życiu :) 


Pozdrawiam Kate xx