poniedziałek, 8 października 2012

Rozdział 15


Siema! Rozdział 15! Komentujcie, róbcie co chcecie :) TU macie link do mojego aska. Możecie mi zadawać naprawdę różne pytania. Odpowiem na wszystkie! Nie ważne czego będą dotyczyły. No to miłego czytania!


Pozdrawiam
Kate xx




- Ale Harry! Nie wiem czy słuchałeś, ale to ON MNIE POCAŁOWAŁ! Harry Edwardzie Styles
naprawdę myślisz, że mogłebym Ci to zrobić?! JA CIĘ KOCHAM IDIOTO! - zaczełam się drzeć.
 Ten tylko aię na mnie spojrzał, stał tak przez chwil z nieodgadnionym wyrazem twarzy,
po czym wyszedł i trzasnął drzwiami. Najpierw od pokoju, a później wejściowymi. Później
usłyszałam już tylko pisk opon.



*****************************

Siedziała. Siedziałam nieruchomo, a po moich policzkach płynęły łzy. Morze łez. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Wszystko wyszło i zamknęło za sobądrzwi ( dla tych mniej kumatych Ty "wszystko" to Hazza. Pozdro dla Danielle i Sylvii <3).Ba! Żeby zamknęło!
To wszystko trzasnęło drzwiami i zniknęło. Nic. Tyle mi zostało. Mój świat po prostu wyszedł sobie trzaskając drzwiami. Żadne bodźce ze świata zewnętrznego do mnie nie docierały. Ktoś do mnie coś mówi, ktoś przytula, ktoś mówi, że będzie dobrze. A ja słysząc to i widząc nic nie rozumiem.
Nic do mnie nie dociera. Dlaczego wtedy, gdy już jest dobrze wszystko zawsze musi się komplikować? Trwało to dwa dni. Tak, dobrze myślicie. Nie wracał do domu przez dwa pierdolone dni!! Owszem rozmawiał z Liamem, ale ten nie chciał powiedzieć nic więcej niż to, że wszystko jest dobrze, Harry jest cały i musi jedynie wszystko sobie poukładać.
Od jego wyjścia jedynie przeniosłam się do mojego pokoju. Nic nie jadłam, nie piłam, a nawet nie mogłam zmróżyć oka. Byłam wykończona, głodna i brudna, ale nie miałam żadnej motywacji. Nic. Nie odczówałam(psychicznie) nic wiecej oprócz strachu, pustki, bólu i rozczrowania. Z jednej strony wiedziałam, że tak będzie. Wszyscy znamy Harrego i wiemy jaki jest...
Ciągle pamiętam jego ostatnie spojrzenie. Pełne bólu i bezradności. Skierowane prosto na mnie. prosto w moje oczy. Cały czas płakałam. To jest naprawdę fascynujące ile ludzki organizm może wytworzyć tych słonych kropelek, które później spływają po policzku. Siedziałam przez ten cały czas u chłopaków w domu u "siebie" w pokju. Czytajcie w pokoju moim i Stylesa.
Po tych długich, trwających wieczność dwóch dniach usłyszałam trzask drzwi. Trzask drzwi od pokoju. Wiedziałam, że to nie jest nikt z moich przyjaciól... Dawno już odpuścili. Wiedzieli, że nic mi nie pomoże oprócz... No właśnie. Stał w Nich przemoczony Styles z bukietem róż (ten bukiet był wielkiii!!), pudełkiem czekoladek i skruchą wymalowaną na twarzy.
Podszedł bliżej, usiadł niepewnie na łóżku i podarował mi bukiet spoglądając mi prosto w oczy. Byłam na Niego wściekła, ale poczułam ulgę. Nic mu nie jest i nie zrobił nic głupiego.
- Przepraszam - wyszeptał cicho i spuścił głowę. W oczach zbierały mu się łzy. Nie mogłam być na Niego zła. Za bardzo go kocham. Naprawdę było mi przykro, ale przyszedł i przeprosił. To się liczyło. Ważne jest jak chłopak potrafi dostrzec swoje błędy, przyznać się do nich, a później za nie przeprosić. Lekiko go spoliczkowałam, po czym zaczęłam:
- Nigdy, przenigdy więcej mi tego nie rób! Albo chociaż daj mi znać co się z Tobą dzieje - wstałam i kucnełam naprzeciwko Niego.
- Martwiłam się. Bardzo. Ale pamiętaj. Kocham Cię - podniosłam jego głowę za podbródek i zmusiłam, żeby spojrzał na mnie. Miał smutny wzrok przepełniony poczuciem winy. Uśmiechnęłam się do Niego i wtuliłam w mokrego chłopkaka. Loczek przyciągną mnie do siebie jeszcze szczelniej i mocno przytulił. W końcu nogłam go wyściskać.
- Ja też Cię kocham, najbardziej. Niegdy nie zapominaj. - spojrzał mi w oczy, a ja go pocałowała,. Delikatnie, ale stanowczo i czule. Niechętnie oderwałam się od Niego i usiadłam obok. Zaczęło doskwierać mi przemoczone ubranie Hazzy.
- No więc terz mój drogi w tej chwili marsz do łazienki przebrać się i wziąć ciepłą kąpiel! - mówiłam do Niego jak w wojsku. Zaczęliśmy się śmiać. Muzyk nie mógł sie ogarnac, więc zaczęłam ściągać mu kurtkę. A ten zboczuch od razu wzią to za zachętę. O nie mój drogi! Tak się bawić nie będziemy!
- O nie, nie, nie! Ty idziesz do łazienki SAM, a ja idę do kuchni coś zjeść i zrobić Ci ciepłą cherbatę. - zaśmiałam się, a ten wariat wydał dolną wargę i poszedł do łazienki. Zeszłam na dół, a tam siedziała reszta zespołu i dziewczyny/. Spojrzeli na mnie conajmniej jakbym zmartwychwstała. Zaczęlamsię śmiać i dalej kontynuowałam swoją drogę do kuchni. Przechodząć
przez przedpokuj spojrzałam w lustro i zamarłam. Teraz się nie dziwię, dlaczego oni tak zareagowali. Stałam tak jeszcze chwilę i analizowałam swój wygląd. Zapadnięte policzki, strasznie podkrążone i spuchnięte oczy, potargane włosy, spływający tusz do rzęs. Zdziwiłam się, że Styles się nie przestraszył. Po prostu wrak człowieka. Zaśmiałam się sama z siebie i
ruszyłam pędem w stronę pokoju najmłodszego z zespołu. Wpadłam do łazienki i zastałam na wpół nagiego chłopaka.
- Cyli jednak zmieniłaś zdanie? - poruszyła dwuznacznie brwiami, a ja tylko zrobiłam facepalm. Nie tylko ten wewnętrzny. Zaśmialiśmy się, po czym wygoniłam Loczka z pomieszczenia i zamknęlam za Nim drzwi. Szybko zabrałam się za doprowadzanie się do stanu używalności. Cciałam to zrobić jak najszybciej, bo głód zjadał mnie od środka. Po zakończeniu prac nad moim
wygladem pognałam czym prędzej do kuchni. Tam czekał na mnie Harold z herbatą i śniadaniem. Zamiast podziękować mu czy cokolwiek od razu wzięłam się za jedzenie. W tym momencie byłam gorsza niż Horan. Apropo Horana... Musiał zabrać mi jedną kanapkę. Dzikus jeden... Sam mógł sobie zrobić! Zjadłam wszystko co było dla mnie przygotowane. Nagle coś mi zaświtało!
- Mieliśmy jechać do moich rodziców! - spojrzałam na zielonookiego z przerażoną miną. Na początku nie doszło do niego to co powiedziałam. Tak, przez te dwa dni jak byłam no "wpół żywa" miałam mnóstwo telefonów - pewnie od rodziców. Kurde, kompletnie o tym zapomniałam! Poszłam do pokoju po telefon. Conajmniej z 50 nieodebranych połączeń od rodziców. Wybralam numer do mamy. Po trzech sygnałach odebrała.
- Słucham? - usłyszałam w słuchawce.
- Cześć mamo. Chciałam Cię przeprosić. Po pierwsze za to, że nie odbieralam telefonów - mówiłam strasznie szybko i nie wiem czy mama zrozumiała wszystko co miałam jej do przekazania. - A po drugie za to, że nie przyjechaliśmy. - usłyszałam odetchnięcie ulgi ze strony rodzicielki. Chyba napędziłam jej niezłego stracha.
- Jezu dziecko! nie rób tak! Albo chociaż telefony odbieraj! - błagała mnie. Wiedziałam, że się martwiła.
- Jeszcze raz przepraszam mamo. Ale po prostu wypadło mi to z głowy. No.. I miałam mały kryzys.. - zaczęłam się tłumaczyć Do pokoju weszła Ad. Uśmiechnęłam się do Niej blado i pokazałam gestem ręki, żeby usiadła na łóżku.
- Dobra, mamo ja muszę kończyć. Mam kilka rzeczy do załatwienia. - pożegnałam się i rozłączyłam. Przeniosłam wzrok na moją przyjaciółkę. - No więc.. Co Cię do mnie sprowadza? Dawno nie rozmawiałyśmy.. - obie posmytniałyśmy - .. co mnie boli.
- ja właśnie chciałam pogadać. Bo.. Ostatnio pomiędzy mną, a Malikiem nie jest za dobrze.. - spuściła wzrok i zaczęła wpatrywać się w podłogę.  Zdziwiłam się. Nie widac po nich, żeby się niedogadywali czy coś w tym stylu.
- Jak to? Co się dzieje? - przysunęłam się do Niej i objełam ramieniem.
- No.. Nie wiem czemu. Ale wydaje mi się, że to moja wina.. Ostatnio odtrącam go ciągle, bo.. Jest taka opcja, że.. Jestem w ciąży.. - zaczęła bawić się zkrawkiem kołdry. Zamurowało mnie. Zmarszczyłam brwi i zaczęłam się zastanawiać. Ona ma dopiero 19 lat.
- Powiedziałaś mu? - przerwałam, a Ad przecząco pokręciła głową. - A zamierzasz mu powiedzieć?
- nie wiem.. Boję się. Jak On zareaguje? Co powie? Przeciez On mnie wtedy zostawi! - zaczęła histeryzować. Przytuliłam ją mocno, a Ona zaczęła wylewać morze łez w mój rekaw. Jezu, gdyby ona była w ciży to koniec. I dla niego i dla niej. Nie ma przyszłości. Jeśli Zayn ją zostawi to ona załamie się, zamknie w sobie.
- Nie zostawi Cię. On Cię kocha. Jest tak samo odpowiedzialny za to tak jak Ty. Przecież sama sobie tego dziecka nie zrobiłaś. Jakby Cie zostawił byłby największym dupkiem swiata. - dziewczyna przytaknęła i trochę się uspokoiła. posiedziałyśmy jeszcze z 30 min i gadałyśmy o wszystkim. Po jutrze idzie do lekarza, zobaczyć czy może spodziewać się dziecka. Gdy przyjaciółka zasnęła,
 wyswobodziłam się z jej objeć. Poszłam na dół, gdzie była reszta towarzystwa.
- Kate... Możemy pogadać? - usłyszałam Zayna. Wow. Tego sie nie spodziewałam. Poszłam z Nim do kuchni i usiadłam przy stole. Chłopak usiadł naprzeciwko mnie.
- Wiesz może co się dzieje z Adele? Od kilku dni daje mi do zrozumienia, że juz m nie nie chce...
- To nie tak! Chodzi o to, że.. JaCi nie mogę powiedzieć dlaczego. Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie. I nie ode mnie tylko od niej. - powstrzymałam się. Było mi strasznie trudno, ale nic nie powiedziałam. Ad musiała sama to zrobić.
- I wspieraj ją. Teraz jest jej to bardzo potrzebne. I obiecaj mi coś.. - spojrzałam mu w oczy - nie zostawisz jej choćby nie wiem co się stało. - Zayn kompletnie nie rozumiał o co mi chodzi, ale sie zgodził. Zapadła cisza.
- Gdzie ona jest? - brązowooki przerwał chwilę milczenia. Wskazałam na górę.
- Jest u mnie. tylko cicho, bo zasnęła! - zawołałam za nim. Wiem, że On jej nie zostawi. nie ma takiej możliwości, bo inaczej  ja skopie mu tą idealna twarzyczę. Siedziałam patrząc się za okno. Myślałam nad moim życie, Tyle się pozmieniało. Poczułam ciepłe ręce na moich ramionach. uśmiechnęłam się i odwróciłam Styles stał z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
- Pomożemy jej. A Zayn jej nie zostawi. - lekko uśmiechnał się do mnie. Słyszał... Ale czy wszystko?
- Podsłuchiwałes? Mam nadzieję, że nic nie powiedziałeś Malikowi! - zdziwiłam się, bo Harry nigdy tego nie robił.
- Nie podsłuchiwałem. Po prostu chciałem isć do pokoju, ale usłyszałem jak Ad mówiła, że jest możliwość, że jest w ciąży.. Nie chciałem, ale usłyszałem. Przepraszam. - usmiechnęłam się do Niego i delikatnie pocałowałam. Wróciłam do moich rozmyślań, ale tym razem w obięciach mojego hero(xD). Tyle się pozmieniało. Nigdy nie miałam więcej niż 3 znajomych. A tu proszę!
Całe 1D, Danielle i Pati. Oczywiście Adele też, ale ją znam odkąd sięgam pamięcią. Jest dla mnie jak bardzo bliska rodzina. Siostra, której nigdy nie miałam. Dopiero,  gdy się wyprowadziłam rodzice zaadoptowali Marie. Uśmiechnęłam się do hazzy i wyszeptałam mu na ucho, że wychodzę się przejść. Na szczęście nie upierał się, że pójdzie ze mną. Dał mi trochę swobody. Ja skierowałam się do drzwi, a On do salonu.
- Cłopcy i dziewczęta! Ja wychodzę się przejść! - krzyknęłam do wszystkich, ubrałam bluze i buty po czym wyszłam z domu. Spacerowałam ulicami Londynu, rozglądając się na boki jabym pierwszy raz tu spacerowala. Paparazzi oczywiście musieli naruszyć ten spokuj okolicy.. Weszłam do Starbucks'a i zajęłam miejsce. Naprzeciwko mnie było jeszcze jedno wolne miejsce. Zamówiłam sobie kawię i czekałam na nią w zamyśleniu.
Nawet nie zauważyłam, kiedy przedemną usiadła damska kopiea Louisa'a. była śliczna. Jej buzia była rozpromieniona, usmiech cały czas gościł na jej twarzy. oczy koloru oczeanu z nutką zieleni, włosy w kolorze orzecha laskowego, pełne czerwone usta. Szczerzyła się do mnie jakbym była jakims cudem czy coś.
- Czy Ty jesteś dziwczyną Styles'a? Kate tak? - zaszczebiotała melodyjmym głosem.
- Tak, miło mi. Ale chyba to nie ważne, że jestem jego dziewczyną, prawda? - spojrzałam na Nią trochę nieśmiało. Zaprzeczyła energicznymi ruchami głowy.
- No co Ty! Ja jestem Alex. Po prostu podziwiam Cię za to, że dajesz sobie radę z tym wszystkim. CI fani, wyzwiska, groźby i zero prywatności. I tak w ogóle przepraszam, że Ci przeszkodziłam. - w tym momencie dziewczyna się trochę speszyła. Uśmiechnęłam się do Niej w zapewnieniu, że nic się nie stało. Siedziałyśmy w tej kawiarni ze dwie godziny. Polubiłam ją. Po kilku wymienionych zdaniach mogłam stwierdzić, że jest to damska wersja Lou już na 100%.
Ta dziewczyna strasznie mnie zaintrygowała. Postanowiłyśmy się przejśc. Chodziłyśmy po parku nadal rozmawiając na wszystkie tematy. Wygłupów tez nie szczędziłyśmy. Była Directionerką, ale tą normalną. Żadna psychofanka. Owszem, jej marzeniem było poznanie chłopców, ale nic na siłę. To ni sie właśnie podobało. Nie zaczynała tematu zespołu jeśli ja go nie zacżełam. Wiedziała o nich dużo. Bardzo dużo (jak na Directinerkę przystalo :)). CO mnie dziwiło,
wiedziała też dużo na mój temat. Spodobało mi sie to. Dowiedzialam sie też, że kiedys kochała się w Hazzie. na szczęście pogodziła się z tym, że serce lokatego jest już zajęte. Bardzo miło spędziłam z Nią czas. Strzeliłysmy sobie kilka fotek, wymieniłysmy sie numerami. Fotki oczywiście znajdą się na ytwitterze. Duzo się smiałyśmy i wygłupiałyśmy. Alex jest bardzo energiczna i rozrywkowa1 Nie przejmyje się, że ktos może wziąc ją za wariatkę. kogoś mi
przypominała... Aaaaa! No tak! Boo Bear! Stwierdzialm, że pasują do siebie, więc napisałam do hazzy, że będziemy mieli gosćia na kolacji. Tak, zaprosiłam ją do domu One Direction.