niedziela, 29 kwietnia 2012

Rozdział 4


Stałam tak jeszcze z 5 minut i weszłam na naszą posiadłość. Kiedy weszłam do mieszkania
rzuciłam tylko "idę do siebie" i nawet nie zwróciłam uwagi na to gdzie jest i co robi Ad.
Wpadłam do swojego pokoju i postanowiłam sprawdzić co się dzieje na portalach społecznościowych.
Weszłam na fejsa, a tam miałam zawaloną tablice od znajomych wiadomościami typu "tęsknimy za wami xx",
na tt to samo. Pomiędzy komentarzami zobaczyłam, że niejaki @Harry_Style też do mnie napisał.
Mimowolnie się uśmiechnęłam. A tresć wiadomości była następująca "dziękuję xx było miło ;)"
Coś w moim siedemnastoletnim serduszku tknęło. Niee... Nie mogłam się zakochać w tak krótkim czasie.
I nie w Nim... On jest slawny i może mieć każdą.. Odpisałam mu "mi również było miło brudasie xx"
odpisałam kilku znajomym i zamknęłam laptopa. Do mojego pokoju wparowała Adele i zarzuciła
mnie na wejściu pytaniami.
- Gdzie byłaś? Dlaczego nic nie powiedziałaś? Martwiłam się! - nawijała bez przerwy. - Opowiadaj wszystko!
- No... Byłam z Harrym...
- Z Harrym?! Jak to z Harrym?! - przerwała mi w połowie zdania.
- Gdybyś mi nie przerywała to byś się dowiedziała! - lekko zirytowana. - Byłam z Nim na kawie i na lodach.
- aaaa.. dlatego jesteś cała wysmarowana - ta blond larwa zaczęła się śmiać.
- Tak, między innymi dlatego. I miło było. Nie, nie pocałował mnie - odpowiedziałam widząc jej minę i widząc, że chce mi coś powiedzieć.
Byłam w siódmym niebie i ona chyba zauważyła to, że jestem taka rozanielona.
- ZAKOCHAŁAŚ SIĘ! - zaczęła skakać mi po całym pokoju. Spojrzałam na nią jak na wariatkę
i dołączyłam do niej. Znowu spaliłam buraka. Kiedy przeszedł nam chwilowy atak radości padłyśmy na łóżko.
- Chyba.. chyba tak. - powiedziałam nieśmiało po czym ktoś zapukał do pokoju. Spojrzałam wymownie na przyjaciółkę.
- Prooosze - odparłam patrząc na drzwi. W drzwiach pojawił się mulat.
- Cześć - uśmiech. - schodzicie na dół? - właśnie sobie uświadomiłam, że nie ma zadnego z chłopców oprócz Malika.
_ tak jż idziemy - powiedziałam szybko po czym zeskoczyłam z łóżka. Moja przyjaciółka zrobiła to samo. Juz chciala iść ale pociągnęłam
ją za rękę. Ona mało co sie nie wywaliła, a chłopak poszedł już na dół.
- Co łączy Ciebie i Zayna? - poruszałam śmiesznie brwiami, a ta się zaśmiała.
- No... Też się zakochałam - szczerz- i... no i jestesmy razem. - Kolejny napad radości w naszym wykonaniu.
Kiedy już nam przeszło zeszłyśmy całe potargane na dół do Malika. Kiedy ten nas zobaczył wybuchł śmiechem.
- Hahaha.. trzeba.. hahah... to uwiecznić.. hahah - ledwo co z siebie wydusił i zrbił nam zdjęcie.
- MALIK! TYLKO TO ZNAJDZIE SIĘ W NECIE, A JUŻ NIE ŻYJESZ! - wydarłam się i obie z Ad rzuciłyśmy się na Niego.
Moja przyjaciółka go łaskotała, a ja potargałam mu włosy.
- BLAIZE! JUŻ NIE ŻYJESZ! MOJE WŁOSY!!!! - wydarł się chłopak i zaczął mnie ganiać po całym domu. Wybiegłam przed dom na boso i zaczęłam uciekać.
Kiedy ten już mnie złapał zaczęłam się wyrywać. Czy ja wspomniałam, że mamy basen? nie? to już wiecie co ten ciłek mi zrobił.
Ta, wrzucił mnie do basenu. Ale nie myślcie sobie... Pociągnęłam go za sobą, a za nami wskoczyła Ad.
- Jesteście szurnięte - powiedział rozbawiony mulat. We trójkę zaczeliśmy się chlapać.
Zaczęło się ściemniac i robic chłodno, więc wyszluiśmy z basenu. Chłopak się wysuszył, pożegnał ze swoją nową dziewczyną i poszedł do domu.
- Jak ja mogłam ihc nie lubić? Przecież to było takie dziecinne - śmiałyśmy się z Adele kiedy byłyśmy w trakcie suszenia się.
- Nie wiem, ale dobrze, że się do nich przekonałaś. A dzięki komu to? - spytała wyzywająco moja kochana przyjaciółka.
- No dzięki tobie, dzięki tobie - uśmiechnęłam się i przytuliłam tę wariatkę. kiedy się wysuszyłyśmy poszłyśmy zjesć śniadanie i położyłyśmy się do łóżek.
- Dobra. Ja ide spać. Jest już po jedenastej. - pożegnałam przyjaciółkę i poszłam do łóżka. Wzięłam jeszcze na chwile laptopa i okazało się, że Harry odpisał.
"Ja brudas? Ciesz się, że siebie nie widziałaś xx" zaczęłam się śmiać. "Widziałam jak weszłam do domu. Na szczęście później wylądowałam w basenie xx"
odpisałam i położyła się spać.
Rano się zdenerwowałam. Miałam taaaaaki ładny sen.. Ale nie ważne. Kiedy się obudziłam miałam nad sobą twarz Stylesa.
Myślałam, że jeszcze śpie, ale to było na prawdę.
- Dzięn donry księżniczko - buziak w policzek. - Jedziemy na sniadanie więc sie szykuj.
- niee... jeszcze pięć minuuut. - zaczęłam jęczeć. - która godzina?
- Jest po dziewiątej. Wstawaj czyekam w salonie - powiedział i poszedł sobie. Leżałam jeszcze przez pięć minut po czym znowu zaczął mnie poganiać.
Poszłam do łazienki i odbyłam poranną toaletę. Kiedy zeszłam na dół byłam ubrana, zwarta, gotowa i głooodna.
- No w końcu - posłał mi słooodki uśmiech. - Idziemy na śniadanie? Głody jestem.
- A nie możemy zjesć tutaj? A tak w ogóle co Ty tu robisz? - podszedł do mnie, wziął za rękę i wyprowadził przed dom.
- Przyjechałem, żeby zabrać Cię na śniadanie. Chyba, że nie chcesz - spojrzał na mnie. Speszyłam się i spuściłam wzrok.
- Nie no z chęcią zjem z tobą śniadanie - znów burak na twarzy. Co sie ze mna do cholery dzieje?
- to dobrze, bo już myslałem, że będę musiał Cię zaciągnąc siłą - zaczelismy się śmiac. Otworzył mi drzwi do swojego samochodu.
uhuhu.. jaki dżentelmej. Przez całą droge żartowaliśmy i rozmawialiśmy. Kiedy dojechaliśmy kopara mi opadła.
Zabrał mnie do jakiejś drogiej restauracji.
- Mieliśmy jechac tylko na śniadanie - powiedziałam zdziwiona wysiadając z samochodu.
- No to przyjechaliśmy na śniadanie - wyszczerzył swoje śliczne ząbki i ukazał swiatu te swoje urocze dołeczki.
Wziął mnie za rękę i wprowadził do srodka przepuszczając w drzwiach. Było naprawdę pięknie. Uwielbiał ładne wnętrza.
- Stolik na nazwisko Styles - zwrócił sie do kelnera i wyrwał mnie w tym momencie z zamyślenia.
Kiedy doszliśmy do stolika odsunął mi krzesło. Był naprawde uroczy.
- No to co sobie życzysz? - spytał spoglądając w dopiero co podane menu.
- hmmm... może.. Ale tu jest wszystko drogie - powiedziałam bardziej sama do siebie, ale on t usłyszał.
- Ja zapłacę  - uśmiechnął się.
- Nie.. sama za siebie zapłac..
- Nalegam.. Prosze wybierz co chcesz i nie patrz na cenę - przerwal mi i uśmiechną się. Zowu zrobiłam sie czerwona na twarzy.
- no to ja poproszę naleśniki, a do tego sok pomarańczowy - powiedziałm do kelnera odbierającego nasze zamówienie.
- Dwa razy - dopowiedział Loczek, a kelner odszedł.
- Jak sie spało? - zapytał z zawadiackim uśmiechem.
- Doberze, gdyby KTOŚ mnie nie obudził - wytknęłam mu język.
- Oj no nie gniewaj się. Nie taki był muj zamiar, zeby Cie wkurzyć. - zaczął się tłumaczyć.
- Nie no nie jestem zła, ale następnym razem pamiętaj, zeby mnie nie budzić, bo jestem zła na cały świat - w tym momencie podano nam nasze zamówienie.
Zaczeliśmy jeści i przygladać się sobie w skupieniu. Jego oczy były jak magnez. takie zielone, takie prawdziwe. musze przyznac, że jest niesamowity.
Kiedy skończyliśmy jeść poszliśmy na spacer. Podjechaliśmy do parku samochodem i zaczeliśmy chodzić.
Złapał mnie za rękę i powędrowaliśmy w stronę placu zabaw. Spojrzałam na Niego zdziwiona, ale wyrwalam mu swoją rękę i poleciałam na zjeżdzalnie.
Nawet jak na mnie prawie dorosłą dziewczynę ta zjezdżalnia była OGROMNA. Kiedy wdrapałam się na górę Harry stał i czekał, aby mnie złapać na dole.
- No chodź tu do mnie - zaczął do mnie krzyczeć. Wtem ja zaczęłam zjezdżać. Zjeżdżalnia była kręta i strasznie długa. W końcu wyszło tak, że wylądowałam na Loczku.
- Przeprwaszam - uśmiechnęłam sie i odgarnęlam mu loczki z oczu. W tym momencie poczułam jego usta na swoich. Nie protestowałam, a mój brzuch chyba zaraz eksploduje.
Niestety musieliśmy to przerwać, bo jakies dziecko zaczęło krzyczeć, że chce zjechać, a my mu przeszkadzamy.
Wstałam z Niego i poszlismy na hustawki. Jakies małe dziewczynki rozpoznały go i podleciały z rodzicielkami po zdjęcia i autografy.
Siedziałm na hustawce i patrzyłam jak Hzza uszczęśliwiał te małe istotki. uśmiechałam się sama do siebie. Wtem zadzwonił mój telefon.
- Halo? - odebrałam nawet nie spojrzawszy na to kto dzwonił.
- Gdzie ty jesteś? Czekam na Ciebie, ale chyba się nie doczekam.. Obiad zrobilam - paplała Ad.
- Jestem z... Harrym - dokończyłam szeptem.
- Aaaa.. dobra to ja nie przeszkadzam - i się rozłączyła nie pozwalając powiedziec mi niczego więcej.
- Idziemy? - usłyszałam nad sobą ten głos. Wstałam tylko z hustawki, On złapał mnie za rękę i poszliśmy w stronę samochodu.
- Przepaszam za te fanki - uśmiechnął się przpraszająco.
- Nic nie szkodzi. Ciesze się, że są szczęśliwe z autografu czy zdjęcia  - uśmiechnełam się pod nosem wsiadając do auta.
- Wow. Pierwsza dziewczyna, która nie jest zła za nie poświęcanie jej całej mojej uwagi.. Wiedziałem, że jesteś wyjątkowa. - look w oczy.
No i oczywiście głupia Kat spaliła znowu buraka. Lokowaty odpałił silnik i zaczeliśmy jechać w stronę mojego domu. Kiedy staneliśmy otworzył mi drzwi i pomógł wysiąść.
- Może dzis zostaniesz? - spytałam z lekko dosłyszalną nadzieją w głosie.
- A wejdę - wyszczerz. Wziął mnie za rękę i weszliśmy do mnie do domu.
- No w końcu jeste... - zaczeła moja współokatorka. - Cześć Harry. Może zjecie obiad?
- TAk zjemy - odpowiedziałam szybko rzucajac porozumiewawcze spojrzenia z moją przyjaciółką.
- Co dziś robiliście? - spytała zaciekawiona Ad kiedy odgrzewałam nam obiad.
- Zjedliśmy śnaidanie, a później poszliśmy na spacer do parku - odpowiedział jej Hazza kiedy ja już miałam jej powiedzieć.
- Taaak. Byliśmy na placu zabaw. Znów czułam sie jak małe dziecko - wyszczerzyłam się na samo wspomnienie zakńczenia przejarzdżki na zjeżdżalni.
- No to widzę, że dobrze się bawiliście. Ja siedziałam przez cały dzień i się nudziłam. - siedzieliśmy tak jedząc i gadając o wszystkim.
Po skonsumowanym posiłku poszliśmy do salonu ogladać film. Usiadłam na kanapie, a obok mnie Harry. Kiedy film się zaczął ten przysunął mnie do siebie i przytulił.
W połowie filmu do Adele zadzwonił telefon więc ta się ulotniła na jakies piętnaście minut. Z kim ona tak gada? Moje rozmyślania przerwal pewien uroczy chłopak w loczkach, który zaczął mnie całować.
Trochę mnie to zdziwiło, ale odwzajemniałam każdy pocałunek. Ulożyłam się tak, żeby było mi wygodniej. Do pokoju weszła moja przyjaciołka, a ja odskoczyłam od chłopaka.
- Zayn dzwonił prosił, żeby Harry wracał do domu. - powiedziała uśmiechnięta od ucha do ucha.
- No dobra. to ja idę. - wstał i skierował się w stronę drzwi.
- Czekaj. odprowadze Cię do bramy. - powiedziałam i niezgrabnie zerwałam się z sofy. Szlismy do bramy w milczeniu. Kiedy już On powinien wsiadać do auta wyjął rękę,
złapał mnie za policzek i pocałował w usta. Na to właśnie czekałam.
- To do zobaczenia. - powiedział z bananem na twarzy.
- Pa - stalam ciesząc się jak głupi do sera i machałam mu na pożegnanie.
Poleciałam biegiem do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Do pokoju weszła Adele.
- WON! -rzuciłam w nią poduszką. Stanęła z dziwną miną wpatrując się we mnie - pogadamy jutro. - posłałam jej anielski usmiech, a ta wyszła zrezygnowana.
Poszłam do łazienki, wziełam długa kąpiel i położyłam się spać w dobrym humorze.


______________________________________
No to jest czwarty. Tak wiem. Jest beznadziejny jak i reszta. Dzięki wielkie za czytanie bloga.
Następny rozdział będzie jak pojawi się chociaż 5 komentarzy. No ale w życiu nie ma nic za nic.
Przepraszam za błędy wszelkiego rodzaju.
Kocham Was
xoxo  Kat

wtorek, 24 kwietnia 2012

Rozdział 3

Kiedy się obudziłam było już ciemno. Zasęłam na kanapie. Ad spała wtulona w Zayna, Louis,
Liam i Niall spali porozwalani na podłodze, a Harry spał na drugim końcu kanapy.
- LUDZIE! - wydarłam się. Tylko Ad z Liamem i Niallem się obudziłi. Reszta spała dalej tylko coś pomamrotali.
- No co?! - spytali zaspani. Ja olałam to i poszłam do kuchni. Wzięłam 3 szklanki pełne zimnej wody.
Podeszłam do trzech śpiochów i wylałam je na nich. Najbardziej oburzył się Zayn jak wylałam mu całą szklankę na włosy.
- Nie ma spania! Jest godzina - look na zegarek - O mój boże! Jest 3 w nocy. Jak nie
chcecie iść do domu możecie spać w wolnych pokojach. - wszyscy patrzyli na mnie morderczym wzrokiem.
Wzruszyłąm ramionami i poszłam do kuchni napić się soku. Kiedy skończyłam skierowałam się do swojego pokoju.
Wzięlam kąpiel. Kiedy wyszłam ze swojej łazienki w samym ręczniku na łóżku u mnie leżała Ad.
- Co Ty tu robisz? Spać nie możesz? - szczerz. Zmroziła mnie wzrokiem, ale zaraz rzuciła się na mnie tak, że prawie zleciał ze mnie ręcznik.
- Dziękuje - wyszeptała mi do ucha. - Jesteś najlepsza! Wiedziałam, że zrobisz to dla mnie - pocałowała mnie w policzek i spowrotem usiadła u mnie na łóżku.
Zamknęłam drzwi i usiadłam obok niej.
- Jak tam Zayn? - spytałam lekko szturchając ją w ramię. Ta się zaczerwieniła.
- Jest.. no.. nie wiem jak to opisać. - mój buraczek zaczął się jąkać. Taka czerwona wyglądała uroczo.
Ktoś zapukał do pokoju. To był właśnie Zayn.
- Czy... oj! Przepraszam Kat. Już idę. - szybko zamknał drzwi, a ja poszłam się ubrać w pidżamę.
Pokręciłam lekko głową, a Ad zeszła do Nich na dół. Kiedy już wytarłam włosy położyłam się do łóżka i ponownie zasnęłam.
Rano obudziłam się obok.. Zaraz, zaraz. CO TU ROBI LOUIS?!
- LOUIS?! CO TY ROBISZ W MOIM ŁÓŻKU?! - zepcznęłam go. Biedactwo obudziło się. Ale co On robił u mnie w łóżku?
- Ej no! Co jest? - zaspany był taki bezbronny i spokojny.
- Co jest? Mogę Cię spytać o to samo. Co Ty do cholery robiłeś u mnie w łóżku?! - spytałam trochę zirytowana, a trochę rozbawiona jego miną.
- No booo... Ja się zgubiłem tu i wszedłem do pierwszego lepszego pokoju. I jak się położyłem to myślałem, że kładę się do któregoś z chłopaków...
- Dobra już się nie tłumacz. Ale za kare robisz śniadanie - szczerz. Lou odetchnął z ulgą. Myślał chyba, że go zabiję.
Poszłam do łazienki, odbyłam poranną toaletę i podeszłam do szafy zastanawiając się w co się ubrać. Stwierdziłam, że dziś nigdzie nie wychodzę, to założe drwsy i top.
Kiedy zeszłam na dół zastałam tylko Harrego i Lou jak o czymś zacięcie dyskutowali. Obok stało mnóstwo kanapek.
- Cześć - weszłam do kuchni i chyba przeszkodziłam w dyskusji. Harry rozpromienił się, a Lou podszedł do mnie z talerzem kanapek.
- W ramach przeprosin... Kanapeczki - i podarował mi owy talerz. Zaczęlam się smiać. Po części z miny Hazzy, która wyglądała mniej więcej jak WTF?.
- Dziękuję. A gdzie reszta? - spytałam przeciągając się.
- Liam u Danielle, a reszta jeszcze śpi - odpowiedział Loczek gdy Louis chciał już coś powiedzieć.
- No to idziemy ich obudzić. - wyszłam z kuchni i poszłam do salonu odłożyć kanapki, które miałam zamiar zaraz zjeść.
- Wy budzicie Nialla i Zayna, a ja pójdę do Ad. - rzuciłam do Nich przez ramię. Gdy weszłam do pokoju przyjaciółki to mnie zatkało.
Obok drobnej blondyneczki leżał dobrze zbudowany, ciemnowłosy mulat.
- Ekhm... - odchrząknęłam głośno, a Zayn spadł z łóżka. - Co wy macie z tym spadaniem z łóżek? - wywróciłam oczami, a przyjaciółce posłałam ostrzegawcze spojrzenie.\
- No już! - wrzasnęła Adele. - Wyjdź! - i rzuciła we mnie poduszką. Zaśmiałam się i wyszłam zamykając za sobą drzwi.
Wpadł na mnie zakręcony Harry. - Emmm... Przepraszam - złapał mnie w ostatniej chwili, żebym się nie wywróciła.
- Nic nie szkodzi. - posłalam mu serdeczny uśmiech czym się zdziwił. - Ale już możesz mnie normalnie postawić.
- A tak... Sorry.. - uśmiechnął się. TE DOŁECZKI... Nie Kat opanuj się. - Nigdzie nie mogę znaleść Zayna...
- Tak wiem.. - wskazałam na drzwi do sypialni Ad. Lokowaty wybałuszył oczy. Wzruszyłam ramionami i zeszłam do salonu.
Kiedy tam weszłam zobaczyłam jak blondas dorwał się do moich kanapek.
- Ej! Ale weź mi ze dwie zostaw. To były moje przeprosinowe kanapeczki - udałam obrażoną. Blondas podbiegł do mnie i zaczał przepraszać i przytulać.
Zaczęłam sie smiać, a On poszedł i powiedział, że zrobi mi nowe. No przecież nie będę go zatrzymywać. W drzwiach stał Harry.
- Kat.. - zaczął niepewnie. - .. może poszłabyśzemnnakawę? - powiedział, ale nie do końca go zrozumiałam, bo mówiła za szybko.
- Co? Harry mów wolniej i wyraźniej. - widaćbyło, że się speszył. Posłałam mu zachęcający uśmiech.
- No... poszłabyś ze mną na kawę? - spytał i spuścił wzrok. Byłam zaskochona. Ale kiedy na Niego spojrzałam coś mnie tknęło. Był taki przystojny..
- Tak - odpowiedziałam zanim się zastanowiłam. Co ja powiedziałam? - pomyslałam sobie. No ale trudno... Po ptakach.
- Naprawde? - spytał ucieszony z uroczym usmiechem na twarzy. W moim brzuchu coś zaczęło buzować.. To chyba były "motylki".
- No... tak - uśmiechnęłam się lekko sama do siebie. Usiadłam na kanapie kiedy w tym samym momencie wszedł blondynek z górą kanapek.
- Ja mam to wszystko zjeść? - spytałam przerażona iloscią jedzenia.
- Jak nie chcesz oddaj komuś. Zaraz pewnie Adele zejdzie to już bedzie miała sniadanie - odpowiedział zadowolony z siebie Niall.
Kiedy ja zajabałam się kanapkami do kuchni weła Ad z Zaynem. Kiedy Niall jej powiedział, ze jestem w salonie ta dosłownie przybiegła.
- Nie, nie przespałam się z nim! - krzyknęła mi szeptem do ucha. Uśmiechnęłam się do niej i podałam talerz z kanapkami.
Włączyłam telewizor i wszyscy po zjedzonym sniadaniu przyszli do salonu ogladać telewizje.
- Adele. Musimy uzgodnić co ze szkołą.. Chyba, że chcemy uczyć się w domu.. Moja mama chyba da radę to załatwić. - oczy mojej przyjaciółki były wielkości mniej więcej piłki do ping-ponga.
- W domu! - chórem wszyscy odpowiedzieli, a ja się tylko zasmiałam i wyszłam zadzwonić do mamy. Gdy skończyłam wróciłam, a Adele już wtulała się w mulata.
No co za dziewczyna... Ja usiadłam koło Lokowatego.
- Nuuuudne to... ogladamy coś innego? A może kino? - śmiesznie poruszałam brwiami. Wszyscy mi przytakneli, więc poszłam się przebrać, bo paradowałam w dresach.
Chłopcy oczywiście wybrali horror. Co jak co, ale muszę przyznac, że boję się na horrorach. Przy kasie loczek powiedział mi na ucho : nie martw się, estem przy tobie.
Mimowolnie uśmiech zagościł na mej twarzy. kiedy weszliśmy do sali oczywiście ja siedziałam obok Hazzy, a Ad obok mulata. Siedziałam jak na szpilkach.
Nie lubię horrorów! W pewnum momencie tak podskoczyłam, że prawie spadłam z krzesła. Harry przyciągną mnie do siebie. Cała dygotalam, a On tylko powtarzał, że to tylko film.
Wtuliąłm się w niego jak w misia i zamknęłam oczy. Uspokoiłam się i posłałam mu najpiękniejszy uśmiech jakim kiedykolwiek kogoś obdarowałam.
Kiedy fil się skończył wszyscy mieli ze mną niezlą polewkę, ale ja to olałam. Kiedy chciałam juz iśc w stronę domu razem z innymi Harry pociągną mnie w drugą stronę.
- Ty z Nimi nie idziesz. Idziesz ze mną na kawę... Nie pamietasz? - i uśmiech. Nogi miałam jak z waty kiedy tak na mnie patrzył.
- Pamiętam - czy ja się rumienię? Niee, proszę nie.
- Jesteś urocza jak się rumienisz - uśmiech. No i pięknie. Od kąd pamiętam nigdy się z powodu chłopaka nie rumieniłam.
- To chodźmy - wziął mnie za rękę. Brzuch - jeden wielki śmietnik uczuć. Co ten chłopak z Tobą robi? Jeszcze przed wczoraj goe lubiłaś żadnego z One Direction.
I jeszcze gadasz sama do siebie. No świetnie. Starałam się do tej poru dusić wszelkie uczucia względem chłopaków, ale w tym przypadku chyba mi się nie uda.
Szliśmy i rozmawialiśmy o wszystkim. Kiedy doszliśmy do kawiarni zamówiłam karmelowe latte. CHcieliśmy się lepiej poznać. Był naprawdę słodki.
Ale trzeba przyznać się, że buzia to mu się nie zamykała. Często się śmiałam i dobrze czułam się w jego towarzystwie.
- Wracamy? - po chwili kiedy dopiłam ostatni łyk napoju.
- Hmmm... No ok, ale najpierw... Lody - uśmiech. Zdziwił się trochę, ale się zgodził.
- Miałem wrażenie, że mnie nie lubisz... Że żadnego z nas nie lubisz.. - zmarszczył lekko brwi.
- Bo tak było - odpowiedziałam lekko zmieszana. - Jestem uprzedzona do sławnych ludzi, ale już zmieniłam zdanie. - usmiechnęłam się i złapałam go za ręke.
Poszliśmy na wcześniej wspomniane lody. Nieliśmy niezły ubaw, co niestety równało się z lodami na naszej garderobie i twarzach.
- Odprowadzę Cię brudasie.
- Chola, chola. Spójtz na siebie - wytknęłam mu język. Szliśmy i żartowaliśmy całą drogę.
Kiedy doszliśmy pod bramę mojego domu zatrzymaliśmy się.
- Nie wchodzisz? - zapytałam zdziwiona. Chłopaki pewnie jeszcze są, więc dlaczego nie idzie ze mną/
- Nie. Kiedyś trzeba wrócić do domu. - uśmiechnął się zalotnie. Szczerze? Trochę posmutniałam.
- No t... p..- nie dokończyłam, bo poczułam jego usta na swoim policzku. Znowu ucisk w brzuchu - ..aa.
- Mam nadzieję, że do zbaczenia - odsunął się i poszedł w stronę swojego "pałacu".

_____________________________________________________
Dziękuję wszystkim za te ponad 130 wejśc, ale byłabym również wdzięczna za komentarze.
Na prośbę, błaganie ect @DjHoranPL dodaję kolejny rozdział.
Przepraszam za krótkie rozdziały. Tak jakoś wychodzą...
Czekam na wsze opinie i pomysły. Jestescie dla mnie ważni.
Z góry przepraszam za błędy językowe bądź ortograficzne lub jakiekolwiek inne.
Pozdrawiam Kasia xoxo.

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Rozdział 2


OD TEGO ROZDZIAŁU DI TO BĘDZIE KAT.

- Dzień dobry - przywitałam ich serdecznie. Wysiedli z samochodu i uściskali mnie. Traktowaliśmy
się jak rodzina. Kiedy zobaczyli, że nie ma ze mną przyjaciółki zmarszczyli lekko brwi.
- Gdzie Adele? - zaniepokoiła się Jenifer. Czyli mama Ad. Wiedziała, że ja jeżdziłam na wakacje do Londynu
i wiedziała co, gdzie i jak, ale Ad jeszcze nigdy tu nie była. Musiałam szybko coś wymyślić.
- Poszła się przejść po okolicy, a ja byłam na zakupach. pokazałam calusieńki zapakowany bagażnik.
- Pomożemy Ci - zaproponował z uśmiechem Daniel, a Jef odetchnęła z ulgą. Zaczeliśmy zanosić zakupy
do domu, a ja włączyła lodówkę. Wszystko było w tym domu nowoczesne i zapewne bardzo drogie.
- Ale macie mieszkanie!- powiedzieli zachwyceni rodzice mojej przyjaciółki. Napisałam szybko esa do
przyjaciólki, żeby któryś z Nich ją podwiózł, bo jej rodzice już są, a się ściemnia.
Kiedy pochowaliśmy zakupy do lodówki i szafek zajeliśmy się rozapkowywaniem ciężarówki. Ja z Jef
nosiłyśmy moje rzeczy, a Daniel z racji, że jest facetem sam nosił rzeczy Ad.
Po 15 minutach kiedy wyszłam do cięzarówki ujjrzałam blondynkę z jakimś mulatem. Obstawiałam, że to nieden z "nich".
Przytulili się, po czym dziewczyna podzeszła do mnie i wtuliła się we mnie. Spojrzałam na nią z oczami wielkości pięcio złotówek.
- Było cudownie. Chłopcy są nienormalni. Kocham ich głupote. - i zaśmiała się. Ni skomentowałam tego tylko pokazałam jej na cięzarówkę
i odeszłam. Jej rodzice wyszli, przywitali córkę i dalej nosiliśmy.
- Dziewczyny! Ile wy macie tych rzeczy! - zaczął się śmiać Daniel.
- Duuuużo tego. Wiecie co... Nie będziecie jechać, bo już późno. Zostaniecie u nas na noc. - wyszczerzyłam się.
- Dziękujemy, ale bardzo się śpieszymy. Po jutrze do pracy i się nie wyrobimy, a musimy się jeszcze wyspać - powiedziała smutno Jef.
- No dobrze. To spokojnej drogi. - uściskałam ich, po czym zaczęli się żegnać z córką jakby to było na zawsze.
- Papa. Kocham was - krzyczała i machała za nimi Ad.
Gdy zniknęłi za rogiem spojrzałyśmy na siebie i zaczęłyśmy skakać, przytulać się i krzyczeć.
Zamknęłyśmy bramę i poszłyśmy do pokoi po woli się rozpakowywać. Najwarzniejsze rzeczy wypakowałyśmy i skończyłyśmy ok 4 w nocy więc padłyśmy nawet się nie przebierając.
Rano obudził mnoe hałas z kuchni. Przebrałam się, wykonałam poranną toaletę i lekko nieogrnięta i zaspana poszłam do kuchni.
Kiedy przekroczyłam jej próg stanęłam jak wryta. Znajdowało się w niej 6 osób. Przetarłam oczy i upewniłam się, że nmi się to nie przywidziało.
-Emm... ADELE! DO MNIE! - wydarłam się przez ten hałas. Wszyscy się uciszyli i spojrzeli zdziwieni na nieogarniętą mnie. Moja fryzura wyglądała mnie j więcej jak miloin poplątanych nici.
- Ups... Poczekajcie chwili - zwróciła się do swoich gości. - Co jest? - podeszła do mnie i pociągnęła do salonu.
- CO to ma znaczyć?! Jest godzina... W sumie to, która jest? - spytałam spoglądając na zegarek. Była god. 14.
- O mój boże! Ja tak długo spałam?! - wybałuszyłam oczy.
- No tak. Więc o co Ci chodzi?
- Mogłabyś mnie uprzedzić, że zapraszasz kogoś. A w szczególności ich! - wydarłam się szeptem podkreślając ostatnie słowo.
Wolalam mówić szeptem, bo miałam przeczucie, że ta banda idiotów podsłuchuje.
- O co Ci chodzi?1 Nawet ich nie znasz, a już jesteś uprzedzona. - machnęła rękami w geście rezygnacji i poszła do kuchni.
Poszłam za Nią, aby wziąć sok. Gdy weszłam usłyszałam chóralne cześć. Machnęłam ręką od niechcenia na "cześć", wzięłam sok i poszłam do pokoju dokończyć rozpakowywanie się.
W smie szybko się uwinełam co mnie nie bardzo ucieszyło. W salonie miałyśmy kominek. Poszłam więc tak ze zdjęciami, aby je tam porozstawiać.
Siedzieli tam wszyscy. Kiedy wkroczyłam do pomieszczenia wszystkie paczały skierowały się na mnie. Starałam się nie zwracać na to uwagi.
Panowała cisza. Wow, dziwne, bo do tej pory nie mogłam się tego doczekać. Rozstawiłam zdjęcia i kiedy odwróciłam się ujrzałam uśmiechniętego loczka.
Trochę się przestraszyłam i odskoczyłam na tyle ile pozwalał mi kominek za mną.
- Jestem Harry. Tam siedzie Niall, Zayn, Liam i Louis. - nadal się uśmiechał.
- A Ty jesteś Blaize? - zmarszczył lekko brwi.
- Tak. Znaczy nie mów tak do mnie. Jestem Kat. - powiedziałam lekko zirytowana.
- Okey.  Może zostaniesz z Nami? - spytał lekko speszony. Przyjrzałam mu się lepiej. Jest przystojny, ma głębokie zielone oczy i czarujące dołeczki gdy się uśmiecha.
- Może później. Teraz jestem zajęta - powiedziałam szybko, lekko go odepchnęłam i skierowałam sie do siebie do pokoju.
Zaczęłam się zastanawiać dlaczego ja ich tak nie lubią. Wydają się nawet sympatyczni, a ja zachowuję się jak małe dziecko.
Moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi. Modliłam się, aby to nie był żaden z Nich. Moje modlitwy zostały wysłuchane i do pokoju wesżła moja przyjaciółka.
- Możesz dać spokuj i chociaż spróbować ich poznać? - rzuciła na samym wejsciu. Wzruszyłam tylko ramionami i włączyłam laptopa.
- Dlaczego Ty ich tak nie lubisz? - klęknęła obok mnie i zrobiła zaciętą minę.
- Ahh... w sumie to sama nie wiem. Jestem uprzedzona do SŁAWNYCH ludzi. - wzruszyłam ramionami. - a tak w ogóle dlaczego tak Ci zależy, żebym ich polubiła?
- No bo... Inna atmosfera by panowała i nie byłoby niezręcznie. - zawachała się na chwilę.
Odwróciłam wzrok z laptopa i spojrzałam na przyjaciółkę. Widziałam, że naprawdę jej na tym zależy i uległam.
- No dobra. Wygrałaś. Ale do razu mówię, że nie obiecuję, że będę miła - i wyszczerzyłyśmy się obie. Pociągnęła mnie na dół.
- Ej! Ludzie. - cisza. - Kat posiedzi z nami i lepiej was pozna - wywróciłam oczami. Wszyscy niepewnie spojrzeli na mnie oprócz Loczka. Ten się tylko uśmiechnął.
- Cześć. - też wymusiłam uśmiech. - śpokojnie nie zjem was. Może zaczniemy wszystko od początku?
Wszyscy zerwali się na równe nogi. Bałam się, że zaraz się na mnie rzucą. Na moją drobną, rudą osóbkę. Tak, jestem ruda.
Jak pomyślałam tak zrobili. Już w chwilę później cała siódenka leżala na podłocze. Najpierw zrobiłam wściekłą mine. Każdy się ma mnie gapił i wszyscy szybko ze mnie wstali.
Ja się tylko zaczęłam śmiać. Odetchneli z ulgą. Podniosłam sie z podłogi i poszłam do kuchni. Po sok pomarańczowy. Kiedy otworzyłam lodówkę prawie nic w niej nie ujrzałam.
Wparowałam do pokoju i przerwałam rozmowę o tym co będziemy robić.
- Mam takie małe pytanko. Kto pożarł takie ilości jedzenia jakie wczoraj kupiłam?! - i spojrzałam po kolei na każdego. Blondas się zarumienił. Przymróżyłam na niego oczy. Troche się przestraszył. Zrobiłam cwaniacką minę.
- No to idziemy na zakupy. - Niall odetchnął z ulga i zaczął się śmiać. Jaki on miał boski śmiech. Gdy wszyscy się ubrali poszliśmy nigdzie indziej jak do TESCO. Chłopcy musieli iść w ciemnych okularach i kapturach.
Kiedy wesezliśmy do sklepu myslałam, że zapadnę się pod ziemię. Zaczeli tak wariować, że to głowa mala. Stałam tylko i z bezradności opuściłam głowę no i facepalm. Nagle poczułam, ze tracę grunt pod nogami.
Podniosłam głowę i ujrzałam rozpromienioną twraz Harrego z zadziwiająco małej odległości. Niósł mnie na rękach. Zaczęłam się wyrywać, ale On był za silny. Wsadził mnie do wózka na zakupy i zaczał udawać wyścigówkę.
Z oddali zobaczyłam jak Zayn z Ad rozbią to samo. Louis pognał do marchewek, a Niall poszedł
 do słodyczy. Jedynie Liam jak cywilizowany... Chyba za szybko go pochwaliłam. Kiedy dotarl do lodów, a na lodówce stały plastikowa łyżeczki wszystkie rozsypał i zaczął biegac jak opętany i się drzeć.
Myślałam, że zaraz się rozpłaczę ze śmiechu. Nagle poczułam jak coś lekkirgo walnęło mnie w głowę. To Loczek wrzucał zakupy do koszyka. Usunęłam się na bok i w mgnieniu oka usunęłam się na bok.
- Emmm... Czy moge już wyjśc? - spojrzałam na Niego. On tylko pokręcił przecząco głową i zwolnił. Cały czas się na Niego patrzyłam jak zdejmuje z pułki jakies produkty i zerka na mnie.
- Dlaczego się tak patrzysz? - zwrócił się do mnie. Trochę się speszyłam, a on sie cicho zaśmiał. Dotarliśmy wszyscy do kasy. W końcu! Już wyciągałam portwel, ale chłopcy wydarli się chóralnym "Nie, my zapłacimy!" i byłam zmuszona schować portwel.
Zastanawiałam się jak my się z tym wszystki zabierzemy do domu, ale jakoś daliśmy radę. Weszliśmy do domu, a ja się walnęłam na kanapie i zaczeliśmy oglądać jakiś film.
Nie wiem nawet kiedy zasnęłam.


______________________________________________________
Cześć. Dzięki za czytanie mojego bloga. Osobiście uważam, że nie umiem pisać.
No to mamy tu już 2 rozdział. Ogólnie mam napisanych o wiele więcej, więc będę
dodawać w miarę możliwości często. Jeśli to czytacie to proszę was o pozostawienie chociaż
opinii. Czy dobry, co jest źle i ewentualne pomysły na dalszy ciąg. Każda wskazówka zostanie wzięta pod uwagę. Dziękuje was bardzo za czytanie. Kocham wszystkich xx

czwartek, 19 kwietnia 2012

Rozdział 1


Z samego rana obudził mnie budzik. byłam zaspana. I nie mogłam w to uwierzyć. Ja - sama - Londyn.
Mam dopiero 17 lat, a przeprowadzam się już od rodziców. W sumie to nie będzie zbyt wygodne.
Kto zrobi śniadanie? Kto posprząta itp? Będę musiała sobie sama robić. Odbyłam poranną toaletę
i zeszłam do kuchni.
- Cześć wszystkim - powitałam pozostałych domowników wielkim uśmiechem.
- Cześć księżniczko - zawołali wszyscy chórem. Podeszłam do lodówki i wyjęłam sok pomarańczowy.
- I jakie uczucia w związku z przeprowadzką? - zapytała mama.
- Jestem przerażona, ale i cieszę się - upiłam łyk soku z kartonu.
- Pomożecie przenieść mi kilka pudeł do samochodu? Tylko te najważniejsze. Resztę zabiorą
rodzice Ad, bo mają taką małą ciężarówkę i wszystko przewiozą. - tak. z Ad jedziemy moim
samochodem. Może jest nie duży, ale bardzo wygodny, al'a sportowy i nam są potrzebne wolne
miejsca tylko dwa z przodu. Nagle Ad wparowała do kuchni.
- Jestem! Moi rodzice już czekają na twoje rzeczy - uśmiechnęła się i wzięła ode mnie karton z sokiem.
Czuła się tu jak u siebie w domu. W drodze do Londynu miałyśmy się zmieniać, bo to miała być dość długa droga.
Stwierdziłyśmy, że zrobimy sobie jeden długi postój w hotelu w Sheffield. Gdy już wszystko było zapakowane i sprawdzone pożegnałyśmy się z moją rodziną.
- Cześć. Będę tęskniła. I odwiedzajcie mnie najczęściej jak się da. - mówiłam do mamy, a oczy miałam zaszklone.
- Dobrze. Masz - wyjęła kopertę i wręczyła mi - to tak na początek. Będziemy Ci przesyłać pieniądze co miesiąc.
W kopercie było 10 000 w gotówce. Podziękowałam rodzicom, przytuliłam i usiadłam za kierownicą.
Mama dała mi klucze i adres po czym odjechałyśmy. Jedna łezka spłynęła mi po policzki. spojrzałam
w lusterka i kiedy mój dom zniknął za rogiem wydarłyśmy się z Adele.
- ŻEGNAJ NEWCASTLE, WITAJ LONDYNIE! - i zaczęłyśmy się śmiać. Podróż dłużyła się niemiłosiernie.
Na noc zatrzymałyśmy się w hotelu. Rano wstałyśmy i ruszyłyśmy dalej. Tym razem prowadziła Ad.
Spałam na fotelu swojego samochodu, kiedy Ad zaczęła mnie szturchać.
- Jesteśmy! - wydarła mi się do ucha. Kiedy otworzyłam oczy myślałam, że mi gały wypadną z oczodołów.
- No to mamuśka się postarała - wyszczerzyłam się. Nie byliśmy biedni, wręcz przeciwnie.
Ale nie myślałam, że mama wynajmie lub kupi nam taką wille! Byłyśmy tylko we dwie, a to
pomieściłoby 7 domowników.
- No to do roboty. Musimy przenieść rzeczy. - Adele poleciała otworzyć drzwi, a ja zaczęłam
 wyjmować pudła z samochodu. Kiedy przekroczyłam próg, aż zaniemówiłam. Postawiłam pudło na
 podłodze i poszłam oglądać pokoje.
- Zajmuje ten! - wydarłam się kiedy weszłam do wielkiego pokoju. Był czarny z dużymi domieszkami
wściekle różowego. Meble były dobrane i ekskluzywne. Miałam również swój balkon. Zakochałam
się z miejsca. Każda sypialnia miała swoją łazienkę.
- No dobra... Ja biorę ten obok - powiedziała wypranym z emocji głosem Ad. Jej pokój też
był wielki. Był w kolorze lila i połączenia bieli.
- Dobra, wnosimy resztę. Kiedy mają być twoi rodzice? - Spytałam kiedy schodziłyśmy po
schodach.
- Jak ostatnio mówili to będą wieczorem. A my moja droga musimy iść na zakupy, bo przecież nie ma nic do jedzenia.
- Ok. Zaniesiemy to do środka i pojedziemy do TESCO.
Kiedy skończyłyśmy wnosić pudła, zamknęłyśmy drzwi na klucz i pojechałyśmy na poszukiwania
TESCO. Długo nam to nie zajęło, bo mieszkałyśmy prawie w centrum. Spacerkiem z 10 min.
Kiedy zaparkowałam sprawdziłam jeszcze czy wzięłam pieniądze i poszłyśmy do marketu.
- Dobra. Bierzemy wózek i szalejemy - powiedziała poważnym tonem, który mnie trochę zmieszał.
- Emmm.. No dobra. Już się boję - wzruszyłam ramionami i weszłam za Nią. Kiedy przyjaciółka
 dorwała wózek dopiero się zaczęło. Jeździła na Nim po caaaałym sklepie. Grzej niż z małym
 dzieckiem. Brała do koszyka wszystko co jej wpadło w rękę. Ja w sumie robiłam to samo.
Kiedy prowadziłam wózek, a Ad siedziała w środku zagapiłam się i wpadłam na kogoś.
Okazało się, że jest to jakiś młody chłopak. Był to dość wysoki blondyn z głębokimi niebieskimi oczami.
- Eeee... Przepraszam, zagapiłam się. - powiedziałam trochę speszona, a moja towarzyszka siedziała dziwnie cicho.
- Nic nie szkodzi - blondas uśmiechnął się, a ja odeszłam. Adele zerwała się na równe nogi i wyskoczyła z wózka.
- CZY TY WIESZ KTO TO BYŁ?! - krzyknęła szeptem. Zrobiłam wielkie oczy, bo nie miałam pojęcia o co chodzi.
- Idę jeszcze po Magic Stars'y - powiedziała tylko przez ramię i odeszła do stoiska przy, którym potrąciłam chłopaka.
Ja za tem poszłam do warzyw. Kiedy już wzięłam wszystko co było mi stamtąd potrzebne Ad do mnie podeszła podjarana jak pochodnia.
- A tobie co? - male zdziwienie zagościło na mojej twarzy. W naszym kierunku szła powoli moja niedawna ofiara.
- Niall spytał się czy możemy go podrzucić do domu - normalnym tonem - i poprosił mnie o mój numer - to już powiedziała mi na ucho z westchnieniem.
- Jeśli Ci tak zależy to możemy go podrzucić. Ale Ty prowadzisz, a ja siedzę z tyłu. Wiesz, że ich nie lubię! - powiedziałam lekko obrażona.
Ta poleciała do Niego i ogłosiła mu dobrą nowinę. Ja podreptałam do działu z napojami.
Wzięłam z 5 litrów soku pomarańczowego i jeszcze jakieś inne tego typu rzeczy.
Dochodzili do mnie boje.
- Jestem Niall - wyciągnął rękę w moją stronę. Olałam to i powiedziałam:
- Di.
I poszliśmy do kasy. Adele cały czas rozmawiała i śmiała się z żartów blondynka, a ja starałam
 się na to nie zwracać uwagi. Zapłaciłam i zaczęłam pakować zakupy. Moja przyjaciółka chyba
nie miała zamiaru mi pomóc. Kiedy już uwinęłam się z zakupami pojechałam wózkiem pod samochód.
Po chwili Niall z Ad szli ku mnie. Spakowałam zakupy do bagażnika i usiadłam z tyłu. Przyjaciółka
wzięła ode mnie kluczyki i usiedli we dwoje  z przodu. Ja włożyłam słuchawki do uszu i jakoś to wytrzymałam.
Kiedy zatrzymaliśmy się pod domem chłopaka zamarłam. Był wielki jak pałac. Zdjęłam słuchawki i zbliżyłam się do okna.
- Sam tu mieszkasz? - zadała pytanie lekko zdziwiona Ad.
- Nie, no co Ty. Razem z chłopakami tu mieszkamy. Może chcecie wejść? - skierował to pytanie do Nas.
Strasznie mnie kusiło, że by wejść tam i obejrzeć wnętrze.
- Jasne - Ad zapodała śliczny uśmiech i porozumiewawczo puściła do mnie oczko.
- Ja nie idę. Jadę do domu. Chcesz - spojrzenie na przyjaciółkę - to idź. Później mogę po Ciebie przyjechać. - odpowiedziałam obojętnie.
- No to chodźmy - zwrócił się blondas do podnieconej jak nie wiem Adele. Wziął swoje zakupy i poszli w stronę domu.
Kiedy wyszłam z samochodu willa(pałac) wydawała się jeszcze większa. Ale ja muszę jechać do domu.
Wsiadłam na miejsce kierowcy i chciałam odpalić, ale Ad z przyzwyczajenia zabrała kluczyki. Myślałam, że ją zabije.
A może zrobią to specjalnie? Zrezygnowana podeszłam do drzwi i zapukałam. Nic. Zadzwoniłam dzwonkiem. Nic. Więc zdecydowałam wejść bez zaproszenia.
Kiedy weszłam oniemiałam. Było tam przepięknie. Zawołałam nieśmiało Adele, ale nic.
Weszłam głębiej i trafiłam do salonu gdzie byli wszyscy. To co zobaczyłam wywołałao u mnie atak śmiechu.
Adele wylądowała na podłodze z kluczykami w ręku, a cała piątka leżała na niej.
- Ekhm.. - odchrząknęłam i od razu pożałaowałam. Wszyscy zwrócili uwagę na  mnie i już szli w moim kierunku, żeby się na mnie rzucić.
Zrobiłam minę typu "nie podchodzić, bo zabiję", a oni grzecznie zrezygnowali.
- Adele, zabrałaś kluczyki. Możesz mi je oddać? - spytałam trochę zirytowana. Kątem oka
zauważyłam, że jeden z chłopaków ciągle się na mnie gapi. Był to chłopak w loczkach na oko o rok starszy.
- Tak, już daję Ci Balize. Oj, przepraszam Di. - wiedziała, że wyprowadzi mnie tym z równowagi.
Podeszła dała mi kluczyki, a ja bez słowa wyszłam. Nie lubiłam tych gogusiów. Poszłam do samochodu, otworzyła drzwi i przez ramię widziałam jak wszyscy stoją w oknie i się gapią.
- Idioci - powiedziałam do siebie pod nosem i odjechałam z piskiem. W sumie nie jechałam długo, bo z jakieś 5 minut. Mieszkali dwie ulice dalej. Świetnie- pomyślałam.
Gdy podjechałam do garażu rodzice Ad zagościli pod domem.No to będzie ostro. Zapodałam szeroki uśmiech i poszłam w ich stronę.

środa, 18 kwietnia 2012

Prolog

- NIEEEEEEEEEEEEEEEEE! Ale dlaczego?! - dopytywałam się ponieważ moja mama właśnie
oświadczyła mi, że wyprowadzam się do Londynu. Tak dobrze przeczytaliście. Tylko ja się
wyprowadzam.
- Kochanie, jesteś już dorosła. Masz pracę. Tam też sobie znajdziesz. My będziemy się
wspierać i wysyłać co miesiąc pieniądze. - tłumaczyła się jak najęta. Myślałam, że zaraz
wybuchnę. Ale w sumie to nawet dobra opcja. Nowi ludzie, atmosfera i będę miała wolność.
- Dobrze. Ale mam kilka warunków. Ty szukasz mi mieszkania. I ma być ładne. I pomożesz mi
z przeprowadzką. I... Adel ze mną jedzie! - Adele jest moją najlepszą przyjaciółką. Znamy
się od kąd pamiętam. Wszystko sobie mówimy i oczywiście zdarzają się kłótnie, ale takie pięcio minutowe.
- Dobrze. To zadzwoń do Niej. Dobrze, że już znalazłam większe mieszkanie - z uśmiechem mama wyrwała mnie z zamyślenia.
- Ty już to wszystko wcześniej ukartowałaś?! Powiedz mi jeszcze, ze wcześniej już dzwoniłaś do Ad!
- No w sumie to dzwoniłam. - Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! Dlaczego ona to robi? Nie ważne.
Poszłam do IKEI po pudła do przeprowadzki, bo już p[o jutrze z Adele wyjeżdżamy.
Pod sklepem spotkałam się z przyjaciółką.
- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! Nie mogę w to uwierzyć! WYJEŻDŻAMY DO LONDYNU! - i rzuciła się na mnie.
Przez ten napad czułości wylądowałyśmy na ziemi. Oczywiście ja to ta na dole.
- Rozumiesz Ty to?! Może spotkamy tam ICH! - zrobiła rozmarzoną minę.
- O nie! Mam nadzieję, że nie będę musiała w tym uczestniczyć. - zrobiłam skwaszoną minę.
- Blaize! Nie rób mi tego.. Wiesz jak mi na tym zależy - zaczęła mnie błagać.
- Miałaś tak do mnie nie mówić! Wiesz, że tego nie lubię. - wkurzona.
- Dobra DI. Przepraszam. Chodźmy już po te pudła. - pociągnęła mnie do wejścia. Kiedy
weszłyśmy zaczął się szał. Kupiłyśmy nie tylko pudła, ale i jakieś poduszki, świeczki itp.
Szalałyśmy jak jakieś nawiedzone. Kiedy podeszłyśmy do kasy mina nam trochę zrzedła.
Ale starczyło na wszystko. Ledwo co dotarłam z zakupami do domu. Od razu pognałam do swojego
pokoju i zaczęłam pakować pudła, bo dużo czasu nie zostało. Już po jutrze z Newcastle jadę
do Londynu z moją Ad. Kiedy zapakoławał już większą część zostawiłam na jutro takie drobniejsze
 rzeczy. Około 2 nad ranem położyłam się spać. Byłam wykończona. Sama nie wiedziałam, że mam tyle ciuchów.
Następny dzień spędziłam na pakowaniu i robieniu zakupów. Zszedł mi na tym cały dzień.
Około 12 w nocy padłam w ciuchach na łóżko. Jutro żegnam się z Newcatle.