niedziela, 26 sierpnia 2012

Rozdział 13

No siema, siema ;D wiem, że długo mnie nie było, ale brak czasu daje się we znaki. No to jest trzynasty. Bardzo proszę o jakiś znikomy chociaż komentarz z nickiem na tt. Baaaardzo proszę.
Miłego czytania i jak zwykle... Przepraszam za błędy <3
 

Czytasz = komentujesz!
________________________________________________



- Dobra, ja ide się szykować. Zaraz powinien być listonosz, weź obdierz to co przyniesie
i NIKOMU nie pokazuj i przynieś tu do pokoju - powiedziałam i zniknełam w łazience.

*****************

Taaak! Tego było mi trzeba! Zimny prysznic. W sumie nia niałam ochoty na imprezowanie, ale w końcu to impreza urodzinowa przyjaciół, którą z resztą sama wymyśliłam. Kiedy wyszłam z wanny owinełam się ręcznikiem weszłam do pokoju po przygotowane wcześniej ciuchy. Na początku nie zauwazyłam Harrego lezącego na łóżku. Gapił sie na mnie conajmniej jakbym byla jakimś bardzo rzadkim gatunkiem kota.
- Czego się gapisz Styles? - spytałam dosyć chłodno. Nadal nie przeszlo mi po tym co było w sklepie. Wiedziałam, że Louis mu nie powiedział o co mi chodzi. Na Marchewe zawsze mogę liczyć. Już chciałam wchodzić do łazienki, ale Styles mnie zatrzymał.
- O co Ci chodzi? - spojrzał mi prosto w oczy. Od razu odwruciłam wzrok. Spoglądałam teraz przez okno, lecz nie długo było mi podziwiać zachód słońca. Zielonooki wział mnie za podbródek i odwrócił w swoją stronę tym samym zmuszając mnie, zebym na Niego spojrzała. łzy kreciły mi sie w kącikach oczu. Mogdy taka nie była. Zawsze twardo stąpałam po ziemi i nie łatwo było mnie doprowadzić do takiego stanu. Zawsze byłam twarda, ale to naprawdę zabolało, szczególnie po tym co mi już wczesniej zrobił. Ale co ja poradze? Kocham go, jak nikogo innego.
- O nic - odpowiedziałam głosem bez wyrazu. nie chciałam dac mu za wygrana.
- Przecież widzę. dlaczego dla mnie taka jestes? - On naprawdę nie wiedział o co mi chodzi. Nie no Styles ty jestes taki głupi czy tylko udajesz? A może płacą Ci za to?
- Dlaczego? Ty sie mnie pytsz dlaczego?! Nie domyśliłeś się jeszcze?! - wymachiwałam rękami jak jakaś pojebana, ale co innego mogłam robić? Byłam po prostu bezradna. - Może pomyśl jak zachowywałeś się w zoologicznym! Myślisz, że ja jestem ślepa czy głupia? Nistety muszę Cie wyprowadzić z błędu, bo ani to ani to! - krzyczałam i płakałam. Nie mogłam wytrzymać. Co za idiota! Z kim ja jestem! To chyba nie na moje nerwy. On nadal stał tylko i sie na mnie patrzył, jednak wyraz jego twarzy troche się zmienił. Wow Pan Styles w końcu coś łapie. Brawa dla Niego moi drodzy! Złapał mnie tylko za ręce, którymi nadal machałam jak kurde jakiś helikopter i przytulił. Ja po prostu płakałam i nawet sie nie wyrywałam.
- Ej, już dobrze. Nie chciałem, żeby to tak wygladało. ona nawet Tobie do pięt nie dorasta. Naprawdę nie chciałem, żebyś to tak odebrała. Ale miała przypinkiem z naszym logo więc się uśmichałem i patrzyłem na nią - uśmiechnął się do mnie i starł łzy i makijarz spływający po moich policzkach.
- To dlaczego tak długo nie wracałeś do samochodu?! - spytałam podniesionym głosem.
- Kiedy odeszłaś to po pierwsze musiałem zapłacić, a po drugie poprosiła mnie o zdjecie i autograf. Naprawdę to tylko i wyłącznie fanka. Nie masz się o co martwić. - Przytulił mnie mocno i pocałował we włosy. Złoś już ze mnie zeszła, ale jeszcze trochę byłam zła. Wtuliłam sie w chłopaka i nic nie mówiłam.
- Pamietaj o tym - KOCHAM TYLKO CIEBIE. JESTEŚ NAJLEPSZA NA ŚWIECIE I NIC TEGO NIE ZMIENI. Dlaczego masz taką niską samoocenę i myślisz, że mógłbym Cie zostawić dla pierwszej lepszej dziewczyny z zoologicznego? - spytał, a ja tylko posałowałam go lekko w usta. Nie wiedziałam co mu powiedzieć. W końcu powiedziałam tylko..
- Ja też Cie kocham I to najbardziej na świecie. - i ponownie się w Niego wtuliłam. Do pokoju nagle bez pukania wbił Tommo. No tak! Listonosz.
- I jak? Mama i tata już wszystko sobie wyjaśnili? - spytał i uśmiechnął się jeszcze szerzej. Odwróciłam głowę w jego stronę i najszerzej jak umiałam uśmiechnęłam się. Mosniej przytuliła lokowatego i do Marchewy powiedziałam bezgłośne "Dziekuję". Wiedziałam, że to On kazał Hazzie ze mną porozmawiac. Byłam mu bardzo wdzięczna.
- No bo ten... Co ja miałem... A! No tak! Przyszły te bilety. - powiedział, odłożył bilety na stolik i tyle go widzieliśmy. Spojrzałam ponownie w te szmaragdowe oczy i poczułam miękkie, malinowe usta na swoich. Uśmiechnełam się przez pocałunek, był taki delikaty, a taki czuły.
- Kocham Cię - te iskierki w jego oczach. No po prostu raj na ziemi!
- Ja Ciebie też. - znów lekko musnęłam jego usta i poszłam ponownie do łazienki. Musiałam jakoś ogarnac swoją twarz i ubrac sie. Przecież byłam w samym ręczniku. Mało brakowało, a spadłby mi. Kto jak kto, ale Harry nie miałby nic przeciwko, juz ja to wiem. Wyszłam z łazienki tym razem już ubrana i z lekkim makijażem. Na dole wszysko było już gotowe. Za 10 min zaczęli się schdzić pierwsi goście, a za jakieś pół godziny miała przyjsc we wszystko wtajemniczona Pati z wiecznie głodnym Horanem. Witałam gości i kierowałam do salonu. Już byli wszyscy i za jakąś chwile powinien pojawić się solenizant. Kiedy dostałam eska od Patrycji, że są za rogiem zgasiliśmy światła i pochowaliśmy się, żeby móc wyskoczyć i krzyknać "NIESPODZIANKA".
No, pierwsze kroki na ganku. Przekręcany klucz w zamku, zapalone swiatło w przedpokoju. W końcu Nialler wszedł zdezorientowany do salonu, a gdy zapalił światło wszyscy wyskoczyliśmy.
- NIESPODZIANKA! - rozeszło się po całym domu, a Horan o mało zawału nie dostał. Po ogarnięciu co się dzieje zaczął się cieszyć jak dziecko. Podbiegł do mnie i mocno wyściskał.
- Wiem, ze to Ty na to wpadłaś! Jesteś wspaniała! - stał i sciskał mnie tak jeszcze z 2 minuty po czym dał przyjacielskiego całusa w policzek na znak wdzięczności. Ja po tym szybko pobiegłam na górę po prezenty dla chłopaków. Schodząc na dół zaczęłam przeczsywać wzrokiem cały salon w poszukiwaniu Daddy'ego i głodomorry. Jak się spodziewałam tego drugiego znalazłam przy stoje z jedzeniem. Skierowałam się w tamtą stronę i zakryłam blondasowi oczy. Odwrócił się do mnie przodem, a ja przed nosem pomachałam mu dwoma biletami na koncert Biebera.
- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! NIE, NIE WIERZE! TO DLA MNIE?! JESTEŚ NAJWSPANIALSZĄ OSOBĄ JAKĄ POZNAŁEM! - wział bilety, wyściskał mnie i cieszył się jak małe dziecko, które dostało górę słodyczy. W sumie z tego tez by się tak cieszył. Ale w końcu pozna swojego idola. Dalej poszłam szukać Liama. Gdzie On mógł być? szukałam go po całym pomieszczeniu, ale nie widziałam ani jego ani Danielle. Pewnie poszli się przejsć. Kiedy weszłam do kuchni zamurowało mnie. Eloeanor całowała się z jakims chłopakiem i w zadnym przypadku nie był to Lou. modliłam się tylko, żeby on tego nie widział. Jak na złośc zaraz za mną staną Pan Marchewka. Butelki po piwie, które trzymał w rękach momentalnie znalazły się na podłodze robiąc przy tym niezły hałas. Parka oderwała się od siebie i chyba po chwili dziewczyna zdała sobie sprawę z tego co sie dzieje. Własnie zdradziła swojego chłopaka, a On to widział.
No tak, na każdej imprezie jakiś dramat. Nie może choć raz być dobrze?!
- Lou... Nie, to nie tak...
- A JAK W TAKIM RAZIE?! TO NIE TY WPYCHAŁAŚ JEMU JĘZYK DO GARDŁA? TO TWOJA SIOSTRA BLIŻNIACZKA CZY ZWIDY MAM?! - Lou był wściekły. W sumie to się mu nie dziwie. Podeszłam do Niego i zaczełam uspokajać. trochę się opanował. - Natychmiast wyjdź. Nie chcę Cię tu widzieć. Chyba wiesz gdzie są drzwi. I weź GO ze sobą - wskazał na zdezorientowanego chłopaka przy blacie kuchannym. Elka cała zapłakana wybiegła z domu ciągnąc za sobą szatyna. Lou tylko usiadł na podłodze i zaczał płakać. Jak dziecko. Nie mogłam go tak zostawić, przecież to mój przyjaciel. On zawsze mi pomaga. Nigdy nie powiedziałabym, że El jest do tego zdolna. jak można coś takiego zrobić?1 i to jescze Louisowi?!
- Ej, już, już. Wszystko się ułoży zobaczysz. I proszę, nie płacz, bo zaraz ija będę płakała, a mi sie tusz rozmarze. - przytuliłam go bardzo mocno i posłałam pocieszający uśmiech. Wtulił się we mnie jak małe dziecko w mamę gdy się czegoś boi. wstaliśmy z podłogi i miałam zamiar zaprowadzić go do jego pokoju. Wszliśmy do salonu, a zabawa trwała w najlepsze. Przy schodach dojrzał nas Harry.
- O mój boże! Co mu się stało?! - zaczął się zamartwiać Styles. Tylko pokazałam głową na górę, a On się skapnął, że ma mi pomóc. Jak już weszliśmy Lou przysypił nam w ramionach. Położyliśmy go do łóżka i posiedzieliśmy dopóki nie usnął.
- Powiesz mi co mu sie stało? - spytał się Lokers kiedy wyszliśmy z pokoju Tommo. Spojrzałam na Niego smutnymi oczami.
- El... Eleanor.. Zadradziła go... I On.. On to widział... - nie mogłam nic więcej powiedzieć. Wiedzialam jak to jest. Byłam juz na miejcu Lou i nie chciałabym, żby się to powtórzyło. Harry domyślając się o czym myślę przyciągnął mnie do siebie i nie chciał puszczać. Ale to dobrze, bo ja nie miałam zamiaru od Niego odchodzić. Było mi tak dobrze, ciepło, bezpiecznie. Spojrzałam na Niego z dołu. Stanęłam na palcach, a on, żeby mi ułatwić zadanie schylił się. Pocałowałam go delikatnie i spojrzałam głeboko w oczy.
- Kocham Cię Styles. - powiedziałam ledwo szeptem nie spuszczając wzroku z tej zieleni jego oczu. Widziałam w nich tą czułość, to uczucie i tą dziecięca radośc, gdy wypowiedziałam te słowa.
- Tez Cię kocham. - odpowiedział po czym On tym razem złożył na moich ustach krótki pocałunek. Mi nic więcej do szczęścia nie było potrzebne. Ale nie zapominajmy, ze obok w pokoju śpi cierpiący przyjaciel, a na dole w najlepsze bawi się reszta. no tak! nadal ie znalazłam liama.
- Musze zaleźć Liama. - powiedziałam szybko zaglądając przez ramię loczkowi.
- To ja już ci nie wystarczam? - zapytał załamany.
- Sorry kochanie, ale jestes cienki - powiedziałam ledwo powstrzymując śmiech. Gdybyście widzieli jego minę! Mistrz! nie no nie wytrzymałam i parsknęłam niepohamowanym śmiechem. Jego zdezoriontowana mina mówiła wszystko. Dosłownie.
- Ale... Ale jak to? co? I z czego się tak śmiejesz? - pytał nie wiedząc o co chodzi. jeszcze bardziej mnie to rozśmieszyło. Kiedy już się ogarnęłam znów się w niego wtuliłam.
- Jak mogłeś uwierzyć w to co powiedziałam? Masz bardzo niską samoocenę. Sam w siebie nie wierzysz - lekko smutno to powiedziałam. Myślałam, że mój chłopak ma troszkę wyższy system wartości, ale chyba się myliłam. Musze go trochę podbudować.
- Ej kochanie. Słuchaj jesteś jedyny w swoim rodzaju i na nikogo innego nigdy Cię nie zamienię. Nigdy rozumiesz? - spojrzłam prosto w te jego hipnotyzujące swoją zielenią ozy.
- No tak rozumiem - dał mi całusa. - Ale czekaj. To nie jestem dobry w łóżku?! - z niedowierzaniem na mnie spojrzał ja się tylko zaśmiałam i wzruszyłam ramionami. Ponownie wzięłam żółwia i zeszłam na dół. Stałam na schodach i wpatrywałam się w tańczących ludzi. Zdecydowałam się iść do kuchni, a tam zastałam nie kogo innego jak Payna.
- WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO TATUŚKU! - wydarłam się na wejśćiu. Spojrzał się na mnie jakbym conajmniej Chudym z Toy Story była.
- Nie wiem czy wiesz, ale to Nialler dziś ma urodziny - powiedział niepewnie. Podeszłam do Niego i wyściskałam go. Po okazywaniu czułości podarowałam mu prezent tłumacząc się.
- Tak wiem, ale jak Ty miałeś swoje urodziny to ja Ci nie mogłam nic dać, bo byliście w trasie, a teraz jest okazja więc proszę! - cieszył się jak małe dziecko. Mówię Wam jego radosć była nieopisana.
- Tylko masz mi się Nim zajmować! Zaprzyjaźniłam się z Nim i przynajmniej z żółwiem mogę zawsze porozmawiać - powiedziałam cały czas patrząc się na zwierzątko. Liam myślałam, że zaraz pęknie ze śmiechu. Tak. Po prostu bezczelnie się ze mnie śmiał. Nie ma to jak być wdzięcznym za prezent.
- Hahahahahahahahahahaha! Co Ty dzisiaj brałaś Kate?! Już więcej nie pij - podszedł do mnie i przytulił. Trochę się opanował, a ja stałam naburmuszona. - No już. Dziękuję bardzo i obiecuję, że się Nim zaopiekuj najlepiej jak mogę! - Uśmiechnęłam się i poszliśmy do gości. Liam oczywiście najpierw zaniósł żłwia do pokoju, żeby nic mu się nie stało. Potańczyłam sobie trochę z ludźmi, kiedy to nasz Dj Malik puścił wolny kawałekm i na parkiecie zostały same pary. Już chciałam się ulotnić, ale poczułam jak ktoś ciągnie mnie za rękę i odwraca w swoją stronę. Był to nie kto inny jak mój boski, wyjebany w kosmos Styles. Przyciągnął mnie do siebie i położył swoje ręce na moje biodra, za to ja oplotłam swoje na jego szyji.
- Tak szybko chciałaś mi uciec? - zalotnie poruszył brwiami i wlepił we mnie swoje zielone paczałki. Na te słowa tylko się uśmiechnęłam i wtuliłam w tego debila.
- Kocham Cię Blaize - wyszeptał mi do ucha. Teraz pytanie.... Czy ja też go kocham? Tak zaprawdę... Nie wiem... Spojrzałam na Niego. Pocałowałam.
- Ja też Cie kocham Haroldzie - uśmiechnęłam się i znów oparłam głowę na jego ramieniu. Tak. kocham go. I to najbardziej. Nigdy się tak nie czułam.